Mandrysz zamiast uczyć drużynę grać, chodzi z miarką

redakcja

Autor:redakcja

22 października 2012, 12:13 • 1 min czytania

Trener Piotr Mandrysz – co istotne, kiedyś niezły ligowiec, 172 centymetry wzrostu – oświadczył, że ma w Tychach za niską linię pomocy.
Za silesiasport,com: – Nie wyobrażam sobie gry w drugiej linii czwórki: Piotr Rocki, Bartłomiej Babiarz, Damian Czupryna, Adrian Chomiuk, bo wszyscy mają po 170 centymetrów wzrostu – wylicza trener tyszan Piotr Mandrysz. – W zespole z Ząbek natomiast tylko jeden Chwastek mierzy 172 centymetry, a reszta zawodników ma powyżej metra osiemdziesiąt. Dlatego myśląc o podwyższeniu średniej wzrostu próbowałem na wewnętrznej gierce Wawocznego w roli defensywnego pomocnika, ale po śmierci ojca Mateusz jeszcze nie jest psychicznie przygotowany na takie wyzwanie. Mam jednak jeszcze jedno wyjście – ustawić przed naszymi środkowymi obrońcami Ł»unicia, który ma 195 centymetrów i będzie najwyższy na boisku.

My widzimy jeszcze jedno wyjście – nauczyć tych zawodników grać w piłkę, normalnie, po ziemi. Podanie, wyjście, klepka itd. Nie chcemy szukać wielkich porównań, ale jedno w oczywisty sposób się nasuwa – niech grają jak Barcelona z tymi swoimi kurduplami. Sprytnie. Jeśli natomiast pomysłem taktycznym Mandrysza jest wystawienie jakiegoś Ł»unicia tylko dlatego, że ma 195 centymetrów wzrostu, to może niech postara się o Jakuba Dziółkę, aktualnie występującego w Szczakowiance Jaworzno? Albo niech kupi swoim zawodnikom obcasy?

Mandrysz zamiast uczyć drużynę grać, chodzi z miarką
Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama