Pierwsza kolejka. Co myślę? Tak jak o każdej pierwszej kolejce. Euforia, szybsze krążenie, kobiety coraz ładniejsze, a kelner bardziej uprzejmy niż zwykle. A potem to co zwykle. Kac. I brak gotówki. A kobieta obok brzydsza od diabła. Pierwsza kolejka oszukuje najbardziej. Wczoraj z kolegą wspominaliśmy kto najbardziej błysnął – wyniki po 4:0 zdawały się nawet dość małe, bo wyżej wygrywał kiedyś Radzionków czy nawet Lubin (z tej drugiej drużyny czyniono nawet mistrza, a trenerami byli zdaje mi się znani wam Nawałka i Iwan). I dupa. I kamieni kupa. Zachłyśnięcie. A liga to średnia, przeciętnie średnia, choć brzmi to głupio, jak Śląsk Wrocław.
Liczy się to, kto z szatni weźmie płaszcz jako ostatni.
Więc wyników nie komentuję. Poza jednym. Siostra ze Szczecina była w porze meczu na spacerze i wysłała mms-em fotkę – dziesięć prawdziwków! Znaczy i tam cuda się zdarzają. Nie tylko na boisku.
Aha, trener Skowronek jeszcze nie rozumie, że piłka to przypadek. Zrozumie.
* * *
Napisałem do “Timesa” o Skarbie Kibica “PS” – kiedyś go robiłem i wprowadziłem tam składy 3, 4 i 5 ligi. Otóż główny tekst to pan Dziewulski, jakiś tam pradawny spec od bezpieczeństwa, ostrzega przed bandytami na stadionach.
Otóż o bezpieczeństwo niech bezpieczniacy martwią się sami – ostatnio, tylko z ponoć najlepszej na świecie jednostki GROM jeden się zastrzelił (brak związków z futbolem całkowity), a drugi spadł bez spadochronu na ziemię (też martwy), zaś trzeci walczy o życie. Gdybym był Wolfem z Pulp Fiction, zanotowałbym w notatniku: soccer, no victims, ever, black or white.
Harvey Keitel, który genialnie zagrał w tym filmie urodził się w roku… 1939. W maju. Dokładnie wtedy, kiedy minister Beck tak przemawiał w Sejmie, odrzucając wojenny szantaż Niemiec:
“Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja skrwawiona w wojnach na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor”.
No więc kibice wiedzą najlepiej, czym jest honor, i chyba tylko oni. Ja bym na waszym miejscu z tego Becka zrobił bohatera. Nie z piłkarzy.
Aha, w domu ministra Becka na Sadybie mieszka często u dziadków moja córka. Mam nadzieję, doceni nie tylko ogród. Także zrozumie, czym jest honor.
* * *
Prezes Lato zadzwonił. Dla mnie to Gregor, znam go od ćwierć wieku. Zawsze mnie zastanawia, dlaczego dziennikarze dobijają się do prezesów, gdy ja tak naprawdę do nikogo nie dzwonię. Dzwonią prezesi do mnie, tak jakbym naprawdę – wbrew wyglądowi – był inną całkiem ligą. No i Gregor, całkiem spokojnie i niezasapany (choć ma stan przedzawałowy sto procent), podzielił się spostrzeżeniami z Estonii. No więc zgodziliśmy się co do jednego – absolutnie dobrym dowódcą czołgu jest Polanski.
Ja nie wiem, czy nie on powinien zostać kapitanem.
* * *
Zabawna sprawa. Kolega poznał dziewczynę, ładną, zgrabną. I wiecie jak się zareklamowała? Spałam z Rzeźniczakiem.
Jest to oczywiście i zapewne wierutna bzdura, ale piłkarze wciąż mają markę w łóżku, nawet regularnie rezerwowi. Ale lepszy jest komentarz tego mojego kumpla. “Dziewczyna moja, taka na zawsze, może mieć na liczniku nawet tysiąc facetów. Ale ani jednego piłkarza!”.
Wniosek: posiadanie piłkarza w łonie dyskredytuje. Umysłowo. Kobietę.
Aha, ja też bym nie chciał mieć na liczniku żadnej piłkarki. I wy pewnie też.
* * *
Obejrzałem w Przeglądzie Sportowym pouczające zdjęcie. Mianowicie strzela nam ten radziecki estończyk Wasiliew na 1:0 w ostatniej minucie. W murze stoi czterech gości. To znaczy dwóch nie stoi, to ci po bokach, Wawrzyniak i Gol, skaczą w górę, znaczy się Legia wytrenowana jest aż do bólu. A tych dwóch w środku to… Lewandowski i Piszczek. Oczywiście stoją na glebie, zamurowani, i zasłaniają jaja, szyję. Tak wygląda Bundesliga w praktyce, poza Niemcami.
Tam skaczą aż żyły pekają.
U Iwana w klubie był facet, który tak skakał, że trafił do szpitala. Bo na rozgrzewce w szatni trafił głową w sufit.
* * *
Rybus walnął dwa gole w Rosji. Miał być najlepszy na EURO, a Smuda pierwszego go zdjął, do spółki ze Szczęsnym.
Na chwałę Rybko trzeba zawsze poczekać. Ja już jestem po pięćdziesiątce, a przecież zawsze są ode mnie lepsi i ważniejsi.
Ł»ycie.
* * *
Podobno piłkarze nie mówią Fornalik, tylko Fochalik.
* * *
Fajny komentarz przyjaciółki, młoda, śliczna, z Sushi Zushi na Ł»urawiej, z czwartku: “Tak narzekają wszyscy na atmosferę w kadrze. A tu siedzą obok nas Wawrzyniak z Wasilewskim i piją piwo”.
No więc dobrze że Warzywko przeszedł na ryż, musi schudnąć. A Wasyl to dobry duch, nie pęka. Mam wrażenie, że to on właśnie jest naszym najważniejszym europosłem w Brukseli. Nawet jeśli – jak wczoraj – znów spierdoli karnego. Do którego parcie ma niezachwiane, jak ja do browaru mniej więcej.
Wasyl, zdrówko. Tylko pamiętaj, zostawienie Sławka na komisariacie chwały ci nie przynosi.
No chyba, że śpieszyłeś się na trening.
* * *
I żeby nie było tak, że nic o piłce. Naszej reprezentacji brakuje rozgrywającego, co widać, słychać i czuć. Przypomina mi się Hornby, to taki wybitny angielski pisarz i fan Arsenalu, który ubolewa nad brakiem takich zawodników w Anglii, takich właśnie rozgrywających. Niby nic się nie zmieniło do dzisiaj, ale wiara w znalezienie takiego geniusza jest nieśmiertelna i niezatapialna… I oto ten Hornby pisze w “Futbolowej gorączce” mniej więcej coś takiego: “Zdarzają się jeszcze gdzieniegdzie dobrzy pomocnicy. Podobnie jak na wsi można czasem spotkać kowala”.
No więc jednak łatwiej o trzy punkty i o prawdziwki pod Szczecinem, i o trzy gole Ljuboi, niż o jednego gościa, co nogą zawiąże krawat.
Wolski na inaugurację – nawet nie założył butów.
* * *
Poszedł temat w eter, że piłkarze reprezentacji bojkotują selekcjonera z Chorzowa, zwłaszcza Lewandowski.
Mam wrażenie, że to kluby bojkotują Lewandowskiego. I jest to bojkot zauważalny. Powiem wam czemu Polak nie zarobi 30 mln funtów, a zarobi Holender czy Papuańczyk…
Bo Polak nie potrafi się podzielić. A pieniądze, żeby się mnożyć, najpierw (odwrotnie niż w arytmetyce), muszą się podzielić.
Muszą. Inaczej się nie mnożą.