PONIEDZIAفEK: Świr kpi z PZPN-u. – Nie dadzą mi licencji? To wszędzie będę menedżerem!

redakcja

Autor:redakcja

27 lutego 2012, 08:25 • 5 min czytania

A z Eugena Polanskiego wciąż nie przestał się wylewać fałsz. Natomiast na łamach „Polska The Times” Franciszek Smuda zapewnia, że woli powołać Gliwę niż Boruca.
FAKT

PONIEDZIAفEK: Świr kpi z PZPN-u. – Nie dadzą mi licencji? To wszędzie będę menedżerem!
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Relacje z ekstraklasy + plus info, że piłkarze Lecha chcą, aby prowadził ich Jurij Szatałow.

Reklama

GAZETA WYBORCZA

Image and video hosting by TinyPic

Konfliktu młodego pokolenia trenerów z PZPN ciąg dalszy…

Tomasz Hajto: – Mam nadzieję, że licencje będą wymagane wszędzie, także w reprezentacji. Nie tylko w stosunku do Tomka Hajty. Podczas kursów miałem wiele wykładów na temat etyki i kultury, jaką powinien posługiwać się trenerem, a k… mnie bierze – i proszę to dokładnie zacytować – kiedy słyszę, że w profesjonalnym futbolu zawodnik ode mnie z klubu jest powoływany do reprezentacji w roli trenera. To patologia dziesiątego stopnia, Franciszkowi Smudzie powinno się zabrać trenerskie papiery.

(…)

– Więc niech Smuda nie mówi mi nic o etyce, bo chyba pomylił etykę z epoką. Ktoś powie: to tylko cztery dni. Nie, to aż cztery dni. Tym bardziej, że nikt z kadry nawet do mnie nie zadzwonił. Totalna amatorka. Gdzie jest powołanie dla Frankowskiego? Ma tam jechać jako trener? Tak szczerze, z całym szacunkiem dla Tomka, jakim on może być trenerem dla Roberta Lewandowskiego?

(…)

Piotr Świerczewski: – W Polsce niestety szkoła trenerów to jedno wielkie nieporozumienie. Na tym samym kursie uczą się ludzie, którzy chcą pracować z dorosłymi, i ci, których pasją, jest trenowanie dzieci. Połowa z nich nigdy nie grała w piłkę. To tak jakby ortopeda, laryngolog, stomatolog i lekarz chorób wewnętrznych robili tę samą specjalizację.

Jose Mourinho czy Andre Villas-Boas też nie grali w piłkę.
Ale nie chodzili na kurs, gdzie uczono ich, jak mają grać dzieci. Nie kazano im skakać do plastikowych kółeczek. Zresztą, jak absolwenci naszych kursów mają budować wielkie kluby, skoro tego nie widzieli, nigdy nie dotknęli wielkiej piłki? Właśnie dlatego stoimy w miejscu, nie gonimy Europy.

Jak tak dalej będzie pan mówił, to nigdy nie zostanie pan trenerem, bo nie zda pan egzaminów.
To we wszystkich klubach będę menedżerem, jak w ŁKS. Ł»aden przepis tego nie zabrania, mogę być na ławce trenerskiej, zresztą mam wielu przyjaciół, którzy też są menedżerami, a są znani na całym świecie. Na szczęście też mam francuskie obywatelstwo, dzięki czemu mogę starać się o licencję w innych krajach, co zresztą już zrobiłem. Byli zachwyceni, że wybitny sportowiec jest zainteresowany kursem ich kraju. W Polsce się nie cieszą. Zapłać, a będziesz chodził – tylko to się liczy.

Miał pan już nalot z PZPN-u?
Nie interesuje mnie, czy ktoś nas podgląda. A jak się chce czegoś nauczyć, zapraszam. Zajęcia są otwarte.

POLSKA THE TIMES

Image and video hosting by TinyPic

Poważnie spodziewał się pan, że dziennikarze nie będą pana krytykować? Przecież taka jest nasza rola. Mamy wytykać błędy. Pan wychowany na niemieckim „Bildzie” powinien zdawać sobie z tego sprawę.
Rozumiem krytykę, ale jeśli ma ona czemuś służyć. OK, zrobiłem coś źle, a w momencie gdy wyciągnąłem wnioski, poprawiłem, drużyna się poprawiła, to wypadałoby to zauważyć. Tymczasem nie ma czegoś takiego. Ta krytyka jest programowa. Tak jakby oczy były już nie powiem czym zarośnięte. Czysta złośliwość. Odnoszę wrażenie, że dziennikarzom nic się nie podoba. Tak naprawdę to nie widzę sensu w udzielaniu wywiadów, bo dokładnie wiem, co się stanie po jego opublikowaniu. Będzie jazda…

(…)

Odkurzył pan Kamila Grosickiego, może teraz kolej na Artura Boruca?
Nigdy w życiu. Ten temat jest zamknięty i nikt mnie nie przekona do zmiany zdania.

Nawet jakby Boruc przeprosił?
Nawet jakby padł na kolana, to u mnie już nie zagra. Koniec kropka. Jeżeli lekceważy, obraża i zachowuje się w sposób niegodny poza boiskiem, to nie ma dla niego miejsca na boisku.

Już niejednokrotnie zmieniał pan zdanie w kwestii różnych zawodników, wybaczał…
Ale w tej sprawie nie zmienię zdania na pewno.

No, ale nie ma pan numeru dwa w bramce kadry. Tytoń, Fabiański czy Sandomierski grali ostatnio bardzo mało.
Jak będzie kłopot, to wezmę Gliwę z Polonii, który gra systematycznie i jest bardzo fajnym, utalentowanym, skromnym zawodnikiem [rozmowę przeprowadzaliśmy kilka godzin przed meczem z Widzewem, w którym Gliwa zawalił bramkę – przyp. CK].

PRZEGLĄD SPORTOWY

Image and video hosting by TinyPic

Wywiad z Eugenem Polanskim. Polecamy trzeci fragment.

Dlaczego odmówił pan kilka lat temu Pawłowi Janasowi, gdy namawiał pana na grę w reprezentacji Polski?
Z Janasem nigdy nie rozmawiałem. A namawianie mnie na grę dla Polski było tak nieprofesjonalne, że nadal chce mi się z tego śmiać. Byłem wtedy w Borussii Monchengladbach, graliśmy wyjazdowy mecz z Hannoverem 96. Po spotkaniu w drodze do autokaru zaczepił mnie jakiś facet i zapytał, czy chcę grać dla Polski. Nawet się nie przedstawił. Do dzisiaj nie wiem, czy to był ktoś z PZPN, czy po prostu zwykły kibic. Takich spraw w ten sposób się nie załatwia, więc nie mogłem tego potraktować jako oficjalną propozycję. Raczej jako słaby żart.

(…)

Zastanawiał się pan niemal rok.
Musiałem odbyć kilka rozmów z rodzicami, z żoną, wytłumaczyć jej, że rzadziej będę w domu. I sam musiałem się zastanowić, czy grając dla Polski, po tym jak byłem kapitanem niemieckiej młodzieżówki, będę w stanie w pełni się zmobilizować. Dopiero jak byłem pewien, że tego chcę, odezwałem się do selekcjonera. Kogoś może to dziwić, ale ja potrzebowałem roku, żeby mieć całkowitą pewność.

(…)

To dlaczego powiedział pan, że w meczu Polska – Niemcy nie trzymałby pan kciuków za biało-czerwonych?
Tak powiedziałem, jak jeszcze nie podjąłem decyzji, czy przyjąć propozycję Smudy. Bo jeśli nie czułbym się Polakiem, to dlaczego miałbym kibicować tej drużynie? Nie wiem, co w tym dziwnego. Ręczę, że jak zagramy jeszcze z Niemcami, to dam z siebie nie 100, a 120 procent.

Image and video hosting by TinyPic

I rozmowa z Marcinem Mięcielem.

Płacą?
Nie. Nie dostałem pensji od pięciu miesięcy. Plus premie za pierwszą ligę, ekstraklasę… Każdy miał jakieś plany związane z tymi pieniędzmi. Były święta, niektórzy nie dostali nawet w tym okresie wypłaty.

(…)

Jest ktoś, kto wierzy w utrzymanie?
Dziś, patrząc realistycznie, nie mamy prawa się utrzymać. A czy się utrzymamy, to zależy tylko od naszego doświadczenia. Fizycznie jesteśmy fatalnie przygotowani. Ale jak mamy być, skoro trenujemy w błocie czy na lodzie. Albo w hali. Pozostaje nadzieja, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Jeżeli się utrzymamy, trzeba będzie mieć do nas duży szacunek. A w Cracovii i Zagłębiu gasić światło, bo to powinien być dla nich wstyd, że wyprzedził ich biedny فKS.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama