Kamień z serca spadł działaczom Cracovii i nie mniejszy kamień z serca spadł Andrzejowi Niedzielanowi. Wybitnie nieudany związek zakończył się dzisiaj – rozwiązaniem umowy za porozumieniem stron, bez jakichkolwiek odpraw. – Pieniądze też są ważne, bo piłka to mój zawód. Ale na stare lata równie ważna jest dla mnie satysfakcja. I jak ktoś nie jest ze mnie zadowolony, to nie ma problemu – podpisujemy dokumenty i rozstajemy się w zgodzie – mówi Niedzielan.
Doświadczony napastnik w Cracovii kompletnie nie mógł się odnaleźć, strzelił tylko jednego gola (w spotkaniu z Górnikiem Zabrze). Teraz powinien mieć nadzieję, że będzie z nim jak… z Pavolem Masarykiem. Słowak był skutecznym napastnikiem, dopóki nie przyszedł do Cracovii – w niej zagrał sześć razy (głównie wchodząc z ławki rezerwowych) i nie strzelił ani jednego gola. Szybko więc odszedł i… dziś jest liderem klasyfikacji strzelców w lidze słowackiej (12 goli w 17 meczach). Dziwnym trafem, większość piłkarzy akurat przy Kałuży zapomina, jak się gra w piłkę.
Niedzielan w lutym skończy 33 lata, w polskiej lidze strzelił 53 gole, w lidze holenderskiej 20. W reprezentacji Polski wystąpił 19 razy. Ma zamiar pograć jeszcze minimum dwa lata. Jak twierdzi: – Mam teraz bardzo silną motywację. Chcę pokazać wszystkim, że mimo nieudanej jesieni mogę jeszcze strzelać sporo bramek.