Do pewnego stopnia rozumiemy rozżalenie Rafała Ulatowskiego na niepoważną decyzję władz Lechii o jego zwolnieniu, ale wygląda na to, że ostatnie niepowodzenia odbierają mu zdolność trzeźwego postrzegania rzeczywistości.
W wywiadzie dla “Rzeczpospolitej” mówi: – Nie boję się o tym powiedzieć, być może będę musiał wyjechać za granicę, żeby pokazać swoją prawdziwą wartość, ale to byłoby ze szkodą dla wszystkich polskich zespołów.
Czytamy i po prostu nie wierzymy, że mógł coś takiego powiedzieć. A przynajmniej nie mógł tego powiedzieć na serio. On – Rafał Ulatowski. Facet, który ze swoimi dwoma poprzednimi zespołami przegrał jedenaście z czternastu meczów. Najpierw wyleciał z hukiem z Cracovii. Później rok przesiedział na bezrobociu, wrócił, znów wyleciał i dziś mówi, że jak wyjedzie, to tylko ze szkodą dla polskiej piłki…
Naprawdę, wiele rzeczy szkodzi polskiej piłce – korupcja, zgrzybiałe władze PZPN-u, śmieszne kluby kibica, ale… brak Rafała Ulatowskiego?