Reklama

Brak konsekwencji: Piszczek kontra cała reszta

redakcja

Autor:redakcja

16 kwietnia 2011, 00:30 • 5 min czytania 0 komentarzy

Zaleciało hipokryzją w całej polskiej piłce, w szczególności wśród was, drodzy kibice. I to do was, drodzy kibice, mamy pretensje, bo o ile brak konsekwencji u selekcjonera, władz PZPN, czy nawet dziennikarzy jest czymś całkowicie normalnym i czymś, do czego dawno się przyzwyczailiśmy, o tyle wy zazwyczaj byliście w całej naszej piłce grupą ludzi mimo wszystko najrozsądniejszych i najuczciwszych, mających pewne nienaruszalne zasady. O co nam chodzi? Oczywiście o zawieszanie piłkarzy zamieszanych w aferę korupcyjną, a konkretnie o sprawę czołowego reprezentanta, Łukasza Piszczka.
Przeglądamy komentarze. Łobodziński zawieszony przez Wisłę, Stasiak i Bartczak przez Zagłębie. No to: brawo, super, wreszcie, jedyna prawidłowa decyzja, oklaski, gratulacje dla zarządu, dość pobłażania, doczekali się… i tak dalej. Jaki odsetek komentarzy zawiera chociaż szczątkową obronę tych zawodników? Ile osób chciałoby ich widzieć na boisku? Ale potem trafiamy na artykuł o tym, że Łukasz Piszczek miałby nie grać w reprezentacji Polski. I nagle okazuje się, że: chyba ktoś zwariował, to chyba żarty, odwalić się wszyscy od Piszczka, dajcie spokój chłopaki. Bla, bla, bla.

Brak konsekwencji: Piszczek kontra cała reszta

Nie da się połączyć tych dwóch punktów widzenia. Nie można być jednocześnie przeciw Łobodzińskiemu czy Bartczakowi, a za Piszczkiem. Nie można cieszyć się z zawieszenia zawodników grających w polskiej lidze i w tym samym czasie uważać, że inny zawodnik zamieszany w ustawienie dokładnie tego samego meczu powinien grać w reprezentacji Polski. Albo uznajemy, że kara dla Łobodzińskiego, Stasiaka czy Bartczaka (co ciekawe – rówieśnik Łukasza) jest zbyt surowa i że dalej powinni normalnie występować w lidze, albo uznajemy, że Łukasz Piszczek nie ma prawa grać w reprezentacji Polski. Przykładać należy do każdego tę samą miarę, nawet jeśli z jednej strony mamy piłkarską łamagę, a z drugiej absolutną perełkę.

My mamy problem z tą całą sprawą i po prostu nie wiemy, jakie stanowisko należałoby zająć, chociaż skłaniamy się do tego, że należy chłopakowi odpuścić. Wiemy jednak, że warianty są tylko dwa: nie karać zawieszaniami nikogo, albo karać wszystkich. A ponieważ jakakolwiek polska władza nie sięga do Dortmundu, w grę wchodzi jedynie wykluczenie Piszczka z kadry. Dla tych osób, dla których zawieszenie Łobodzińskiego jest naturalną konsekwencją jego czynów równie naturalne powinno być ukaranie Piszczka.

To trudna decyzja dla PZPN, dla selekcjonera, ale też dla kibiców.

Nie chodzi nam w tym tekście o samego Piszczka. Rozumiemy argumenty o presji reszty zespołu, o realiach w piłce itd. Rozumiemy, że najłatwiej oceniać, jeśli się w takiej sytuacji nie znalazło. I rozumiemy, że tak naprawdę w naszej piłce bardzo niewielu jest czystych, za to bardzo wielu po prostu nie dało się złapać. Rozumiemy też, że kara zawsze powinna być proporcjonalna do winy, a wykluczenie z kadry to jednak kara bardzo, bardzo dotkliwa. Skłaniamy się do tego, że Łukasz powinien w reprezentacji grać dalej.

Reklama

Jednak, z ciężkim sercem, sami przed sobą musimy przyznać: – W takim razie inni też powinni grać, tyle że w lidze. Trzeba być konsekwentnym.


Sam Piszczek w rozmowie z “Przeglądem Sportowym” lamentuje, że w mediach robi się z niego bandytę. Nieprawda – jest bardzo, bardzo oszczędzany. Bardzo. W zasadzie przeszedł przez całą aferę suchą stopą. Niektórzy wręcz żałują, że paść musiało na takiego sympatycznego chłopaka i dobrego piłkarza jak on. Piszczek mówi: – Zaglądam do internetu i widzę siebie z paskiem na oczach. Jak przestępcę. Dziwne uczucie. Więc proszę, żeby każdy uważnie przeczytał to, co teraz powiem. Nie jestem żadnym Łukaszem P., tylko Łukaszem Piszczkiem! Nie jestem też bandytą, żeby pokazywać mnie z paskiem na oczach. Dostałem jeden zarzut, a uważa się mnie za największe zło polskiej piłki.

Nie, nikt tak nie uważa, a pasek na oczach to naturalna konsekwencja czynów. Przestępcą człowiek się staje w momencie popełnienia pierwszego, a nie setnego przestępstwa. Łukasz musi mieć świadomość, że jest jedynym piłkarzem zamieszanym w tę aferę, który gra w podstawowym składzie reprezentacji Polski. Jest naszą piłkarską wizytówką. To normalne, że trzeba się zastanowić, czy chcemy wręczać innym wizytówkę z napisem: “Łukasz Piszczek, piłkarz reprezentacji Polski, skazany wyrokiem za korupcję w futbolu”. Łukasz w wywiadzie przedstawia się niemal jak ofiara, która stała się obiektem publicznego linczu, a przecież tak naprawdę kary nie dostał żadnej. Taka prawda – żadnej. Wszyscy inni tracą możliwości wykonywania zawodu, a co stracił Piszczek? Jedną pensję? Nie jesteś, Łukaszu, ofiarą, upiekło ci się. Naprawdę. Przestań się mazać, już wystarczy.

Zawodnik Borussii odnosi się też do tekstu zamieszczonego na naszej stronie. Mówi: “Gdzieś przeczytałem, że dostałem największą grzywnę (100 tysięcy złotych – przyp. red.) spośród wszystkich skazanych za ten mecz, ponieważ moja wina była większa niż innych. Bzdura. Sąd, wymierzając grzywnę, bierze pod uwagę obecne zarobki skazanego. Ten, który dla przykładu zarabia tysiąc złotych, nie zapłaci tyle, co ten, który otrzymuje 10 tysięcy złotych. Gram w Bundeslidze, w miarę nieźle zarabiam, dlatego dostałem najwyższą grzywnę”. Po pierwsze – nie napisaliśmy, że twoja wina była największa, bo tak nie uważamy, ale napisaliśmy, że fakt, iż właśnie ty dostałeś karę ponad dwa razy wyższą niż następny zawodnik jest zastanawiający, zwłaszcza, że cały czas przedstawiano cię w mediach jako tego, który pomógł aferę rozwikłać. Oczywiście rozumiemy argument, że zarabiasz lepiej niż inni i stąd ta różnica, ale sąd chyba nie tylko kryterium zarobków się sugerował, skoro Michał Stasiak ma zapłacić tyle samo co Michał Chałbiński, a wątpimy, by aktualnie zarabiali tyle samo. Nie sądzimy też, by Marcin Bojarski grający w Puszczy Niepołomice wyciągał kwotę zbliżoną do tej, jaką inkasuje podstawowy obrońca ekstraklasowego Zagłębia. Po proponowanych karach widać, że nie znaleziono takich okoliczności łagodzących dla Piszczka, jakich się wszyscy spodziewali i o jakich się wcześniej mówiło.

Ale nie o Piszczku chcieliśmy tu pisać, tylko o braku konsekwencji wśród kibiców. Zastanówcie się, po której stronie jesteście i zrozumcie, że nie możecie być za Piszczkiem, a przeciwko Łobodzińskiemu. Zasada równości wobec prawa nie jest taka całkiem głupia i nie wymyślił jej pierwszy lepszy imbecyl.

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Adamczuk: W trakcie strajku piłkarzy chciałem odejść z Pogoni [WYWIAD]

Paweł Paczul
4
Adamczuk: W trakcie strajku piłkarzy chciałem odejść z Pogoni [WYWIAD]