Puchar Weszło już dosłownie za chwilę. To dobry moment, żeby uporządkować fakty, zwłaszcza, że niektórzy zaczęli się gubić i nie do końca wiedzą, na czym cała idea polega. Czy ten puchar to kpina? Oczywiście. To kpina z niespełnionych ambicji Józefa Wojciechowskiego. Kpina z pychy miliardera, który sądził, że w futbolu kupić można każdy sukces. Wydał na Polonię – jak policzyli dziennikarze – już 100 milionów złotych, a nie wygrał niczego, nawet za awans do ekstraklasy musiał zapłacić. Ale tacy jak on są jednak potrzebni. Dlatego niech ma – puchar na zachętę. A co!
Nie jest natomiast ten puchar kpiną z piłkarzy Polonii Bytom, a jak czytamy w wywiadach, niektórzy z nich faktycznie tak twierdzą – na przykład Grzegorz Podstawek (akurat i tak nie zagra). Absolutnie nie uważamy, by zawodnicy z Bytomia mieliby być z jakiegoś powodu wyśmiewani. Grają jak potrafią, raz lepiej, raz gorzej, ale raczej unikają kompromitacji i osiągają wyniki lekko ponad stan. To ambitni ludzie, którzy nie płaczą co pięć minut, że za mało zarabiają, nie narzekają na grzyba w szatni, dziurawe skarpety albo cenę benzyny. I oni właśnie mogą pokazać, że pieniądze to nie wszystko. Mogą pokazać, że dzisiaj zdeterminowany facet z Bytomia jest w stanie zatrzymać tych “Galacticos” Wojciechowskiego. Może i w Polonii Warszawa niektórzy zarabiają dziesięć razy więcej niż zawodnicy trenera Góralczyka, ale na boisku nie ma to znaczenia. Tam liczy się, kto ma większe serducho.
Ale Puchar Weszło nie jest też kpiną z Polonii Warszawa jako klubu. To kpina raczej z tych wszystkich zawirowań, tych wszystkich zapowiedzi, które aż tak bardzo minęły się z rzeczywistością. Kibice z Konwiktorskiej jeśli zaśpiewają “Puchar jest nasz”, to poczują się trochę jak bohaterowie Monty Pythona, ale… czy na co dzień się tak nie czują? Czy to nie będzie najlepsze podsuwanie ostatnich miesięcy?
Puchar Weszło to uśmiech. Puchar Weszło to dystans. Nawet Józef Wojciechowski powinien pomyśleć: – Ha, faktycznie w tym sezonie tak bardzo daliśmy dupy, że to aż śmieszne… Każdy przecież tak miał. Siada po jakimś czasie z kumplem i wspomina: – A pamiętasz jak… I tu przewijają się wspomnienia wcale nie tylko z chwil zwycięskich, ale także z chwil niby wstydliwych, z których też się składa życie. Dla jednego to będzie impreza, na której po pijaku zdjął spodnie, dla drugiego moment, kiedy palnął coś głupiego przed kamerą, dla trzeciego wyrżnięcie fikołka na nartach.
Oczywiście, jesteśmy złośliwi, nikt nie ma co do tego wątpliwości, ale tym razem nie chodzi o naszą złośliwość, tylko o element luzu w ekstraklasie. O to, by niektórzy nauczyli się śmiać z siebie. Dzisiaj nie wyszło, jutro będzie lepiej. Dzisiaj powalczyć to możemy, ale o Puchar Weszło, ale już za rok celujemy w mistrzostwo kraju. Nasze trofeum to ironia, a ironia – jak wiadomo – jest cechą ludzi inteligentnych. Inteligentni zrozumieją więc, o co tak naprawdę chodzi.
To nie jest “puchar nieudaczników”, jak niektórzy sądzą. Niby dlaczego nieudaczników? Dlaczego piłkarze Polonii Bytom mieliby być nieudacznikami? Ponieważ bronią się przed spadkiem? Ktoś musi się bronić. Możliwości klubu są takie, a nie inne, życia nie oszukasz. Polonia Warszawa koniecznie chciała coś zdobyć (jak mówił Wojciechowski – “coś zdobędziemy, ale jeszcze nie wiemy co”), więc my dajemy jej ten substytut sukcesu. Mogłaby to być złota pietruszka, złote kalesony, czekoladowe pośladki Smolarka czy mosiężny struś (dlaczego nie?). Zdecydowaliśmy jednak pójść w klasykę – jest puchar. Piękny, lśniący puchar. Prawie jak prawdziwy. Prawie prestiżowy.
Niektórzy z was piszą – puchar powinien dostać przegrany! Nie, to byłoby bez sensu. Stworzyliśmy Polonii Warszawa szansę na chociaż jedno trofeum w tym sezonie, ale jest to tylko szansa. Swoje trzeba wypocić, trzeba się nabiegać, zmęczyć. Jeśli warszawianom nie uda się sięgnąć po Puchar Weszło, to ich problem. Wezmą go ci biedniejsi i będą mogli z dumą powiedzieć: przyjechali milionerzy, ale nawet Pucharu Weszło nie zdołali wywalczyć, myśmy im to uniemożliwili.
Nagroda trafi w ręce najlepszej Polonii w ekstraklasie. Zasad bardziej sprzyjających zespołowi Wojciechowskiego nie mogliśmy wymyślić. Ale nie ma nic za darmo. Jeśli genialny JW nie zdołał stworzyć nie tylko najlepszego zespołu w kraju, ale nawet najlepszej Polonii w kraju, to nie dostanie ani Pucharu Weszło, ani niczego innego.
Do boju panowie. W sobotę o 14.45 będziecie tworzyć historię. Wprawdzie na razie to tylko historia naszego małego portaliku, ale od czegoś trzeba zacząć:)