Palec Arboledy to nie jedyne, co można znaleźć w odbycie polskiego piłkarza. Ostatnia kolejka wyraźnie pokazała, że nasi kochani kopacze w przysłowiowej dupie przetrzymują także własne ambicje. Ilekroć ktoś ma okazję zrobić skok na czołówkę, tym bardziej ma spętane nogi. Im głośniej ktoś w klubie powie o ambitnych planach, tym szybciej piłkarzyki sprowadzą takiego delikwenta na ziemię.
Najpierw Ruch. Wkurzałem się ostatnio na Weszło, które śmiało się z zapowiedzi walki o wicemistrzostwo. Mam już dość postrzegania Ruchu (tyczy się to też Górnika) jako śląskiego przeciętniaka bez kasy. Wciąż czekam aż te kluby zaczną grać na miarę swoich nazw. – Ruch wicemistrzem? Czemu nie! – pomyślałem. No to oglądam piątkowy mecz i co widzę? Tragedia! Ł»adnej inicjatywy, żadnych ataków, a przecież łatwiejszych meczów Ruch już zbyt wielu w tym sezonie nie rozegra. Miałem wrażenie, że „Niebiescy” mają jakąś zaległą przysługę do oddania albo bardzo chcą zaoszczędzić w przyszłym sezonie na paliwie i wolą pojechać do Bytomia niż Gdyni.
Śląsk Wrocław mógł zaatakować podium i co? Tragedia! We Wrocławiu minimaliści pocieszać się teraz będą cudowną końcówką, a prawda jest taka, że na początku zabrakło jaj, więc potem zabraknie punktów. Wychodzi Śląsk na mecz przed swoją widownią i łydki mu się trzęsą. Przed beniaminkiem? Wstyd. Akurat w Śląsku gra sporo piłkarzy z doświadczeniem i jakimś tam nazwiskiem, ale i tak spękali. Nie można się bać awansu w tabeli. Nie można odpuszczać, kiedy walczy się o wysoką stawkę.
A co zagrała Lechia? Tragedia! 3:0 się daje walkowerem i właśnie takim sposobem gdańszczanie oddali punkty. Do tego nasz reprezentacyjny ręcznik popuścił w gacie najbardziej. Cracovia zagrała bardzo dobry mecz, ale to nie zmienia faktu, że Lechia zaprezentowała się poniżej krytyki. Brakuje jaj, brakuje takiego boiskowego skurwysyństwa. Nastawienia, że możemy wygrać z każdym, wszędzie i zawsze. I to się tyczy niemal każdej drużyny w tej lidze. Grają sobie chłopaczki i byle presji żadnej nie było. Presja nie pasuje do ich ładnych fryzur.
Mam wrażenie, że nikt nie chce być w trójce, że wszyscy mierzą w miejsca 4-5. W myśl zasady, że im bardziej wystawiasz dupę, tym więcej razów w nią zbierasz. Tuż za podium jest bezpiecznie. Nie ma pucharów, więc to my się pośmiejemy z cudzych wpadek. Po co się tłumaczyć z potknięć w Kazachstanie? Niech inni tam jadą! Tak, tuż za podium jest ciepło i wygodnie. Nie ma sensu się wychylać.
Nie chodzi o to, że Cracovia czy Polonia Bytom nie miały prawa wygrać tych meczów. To jest właśnie najlepsze w naszej skopanej lidze, że niczego nie można zakładać z góry. Chodzi o to, że te zespoły, które powinny szarpać, walczyć jak o życie i atakować czołówkę są najbardziej przestraszone. Im bliżej ktoś jest czołówki, tym w bardziej frajerski sposób rozdaje punkty. Legia robi co może żeby lecieć w dół tabeli, a inni robią jeszcze więcej, żeby jej nie wyprzedzić. Zaraz się okaże, że siłą rozpędu Polonia Warszawa włączy się do walki o puchary.
A co do najsłynniejszego palca polskiej ligi… Odchodząc od całej sytuacji w oczy rzuciło mi się jedno. Wszyscy nagle zaczęli przyznawać, że z Arboledą jest im nie po drodze. Smuda prawie wstawił sobie konia trojańskiego do tej lichutkiej konstrukcji szumnie nazywanej reprezentacją. W porę się zorientował i zaczyna przebąkiwać, że nie ta forma, a w ogóle dyskusji nie ma, bo przecież to Kolumbijczyk. I taki to pozytyw tej sprawy, że oby Smudzie się ten Arboleda już na stałe odwidział.
Mirosław Słomkowski
kopanina.wordpress.com