Udawana miłość między Michałem Probierzem i Kamilem Grosickim skończyła się tak, że Grosicki nie chce znać Probierz, a Probierz Grosickiego. Tak samo skończyłoby się rzekome uczucie Tomasza Frankowskiego i Probierza, tylko że “Franek” zachowuje niespotykaną klasę i wciąż opowiada, że “stoi murem za trenerem”. Swoje wie, ale na wszelki wypadek nie gada, bo i po co? Kibice i tak się wszystkiego domyślają. Probierz ma z Frankowskim problem, ponieważ… jest zazdrosny o sławę. “Jagiellonia to ja” – taki sygnał chciałby puścić w świat zachłanny szkoleniowiec.
Kiedy tylko ma okazję, Probierz próbuje udowodnić, że Jagiellonia może grać bez “Franka” (a wcześniej – bez “Franka” i “Grosika”). I zawsze te próby kończą się tak samo – porażką lub w najlepszym razie remisem. Kiedyś Probierz nie wystawił Frankowskiego i Grosickiego w meczu z Odrą Wodzisław – remis. Nie wystawił Grosickiego na Widzewie – porażka. A teraz co? Mecz z Lechią i w pierwszym składzie wybiega Sotirović, a nie Frankowski. I znowu porażka.
Sotirović zamiast Frankowskiego w pierwszym składzie Jagiellonii – przecież to kretynizm w czystej postaci, to wręcz sabotaż. To granie na nosie wszystkim, którym zależy na wynikach białostockiego klubu. Sotirović nie dość, że jest dwa razy gorszy, to jeszcze w zespole całkowicie nowy, niezgrany. Ł»adne sportowe przesłanki nie uzasadniają takiej roszady.
Ilekroć Probierz próbuje udowodnić, że Jagiellonia to on, tylko się pogrąża. I jest przy tym wszystkim bardzo nieszczery. Wiadomo, że na wiosnę w pierwszym składzie miał grać Grzelak, ale gdy odniósł kontuzję, to wielki trener Michał zaczął wszystkich strofować – że z tym Grzelakiem w składzie i Frankowskim na ławce to wymysły ludzi, którzy nie obserwowali treningów. Czyli takich, co nie wiedzą, a pieprzą.
Probierz jest zachłanny na sławę. Był w stanie wymyślić, że zdobędzie mistrzostwo Grzelakiem i wtedy dopiero wszyscy go w pełni docenią. Powiedzą – zaryzykował, odstawił dotychczasowe gwiazdy i wygrał!
Ale nie wygrał. Na razie nie wygrał żadnego meczu.
Michał Probierz zamiast dzielić się splendorami, chce ich wszystkich dla siebie. A to głupota i to skrajna. Mourinho nie ma problemu z tym, że wyniki robi mu Cristiano Ronaldo. Guardiola nie próbuje wykazać, że Barcelona bez Messiego, ale ciągle z genialną taktyczną myślą szkoleniową, byłaby tą samą drużyną. A Probierz chce udowodnić: – Patrzcie, gadacie o tym Frankowskim, a ja tworzę maszynkę, która gra równie dobrze bez niego.
Nie tworzysz… Nie tworzysz…
Jagiellonia to Probierz plus Frankowski plus Skerla plus Sandomierski plus Grzyb i plus jeszcze inni. Nie sam Probierz i nie sam Frankowski. To takie oczywiste, a jednocześnie ciągle takie bolesne dla zakochanego w sobie szkoleniowca.