Marek Jóźwiak: Kowal o YouTube to chyba usłyszał, jak reklamę Heinekena chciał obejrzeć. Ja już nawet większy telewizor kupiłem, żeby Wojtek mi się na ekranie mieścił. Kowal powinien czasem ugryźć się w język, bo tyle zawdzięcza Legii, że powinien bardziej przychylnym okiem na nią spojrzeć. Rozmawiałem z nim na ten temat, ale widzę, że wciąż jak dostanie mikrofon, to głupoty gada.
Być może “Kowal” na YouTube ogląda reklamy Heinekena (chociaż nie jest to zbyt prawdopodobne), a Jóźwiak na YouTube ogląda reklamy piłkarzy – co jest nie dość, że prawdopodobne, to jeszcze nieodpowiedzialne. Efekt romansu Marka J. z internetowymi portalami widzimy co tydzień w lidze. Niestety.
Patrząc na transfery Legii, trudno nie dojść do wniosku, że Jóźwiak tak się zna na roli dyrektora sportowego, jak na technice telewizyjnej. Ciągle wierzy, że jak kupi większy telewizor, to mu się “Kowal” zmieści w ekranie. Napisalibyśmy, że musimy kupić większy telewizor, by dostrzec plusy w grze warszawskiego zespołu, ale my akurat wiemy, że tu żadna przekątna ekranu nie pomoże. Tak samo beznadziejnie wygląda to na 21 calach, jak i w kinie.
I wreszcie najgłupsze zdanie Jóźwiaka: “Kowal powinien czasem ugryźć się w język, bo tyle zawdzięcza Legii, że powinien bardziej przychylnym okiem na nią spojrzeć”. To, czy więcej Kowalczyk zawdzięcza Legii, czy Legia Kowalczykowi – to spór akademicki, nie do rozstrzygnięcia. Oczywiście, Jóźwiakowi Legia uratowała życie, bo kto inny by takiego prawdziwka zatrudnił, ale przypadek “Kowala” nie jest taki oczywisty.
Gorzej, że Jóźwiak wciąż nie rozumie, że Legię można krytykować… z dobrego serca. On sądzi, że skoro jest dyrektorem sportowym warszawskiego klubu, to każdy prawdziwy legionista powinien mówić: “Marek to nasz dyrektor, wara od niego”. Bzdura. Osoby, które mają Legię w sercu, mogą równie dobrze uważać, że Jóźwiak jest największym problemem klubu – i takie ich prawo. Nie są ani lepszymi legionistami, ani gorszymi.
“Kowalczyk zawdzięcza dużo Legii, więc nie powinien jej krytykować”. To – przy zachowaniu właściwych proporcji – jakby powiedzieć, że Leszek Balcerowicz zawdzięcza dużo Polsce i nie powinien wypowiadać się w temacie OFE. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
Fajnie, że Jóźwiak umie dociąć Kowalczykowi, a Kowalczyk Jóźwiakowi, bo to zawsze dodaje kolorytu. Gdzieś tam się panowie poszczypią, ale co razem przeżyli – tego nikt im nie zabierze. Niech jednak Mareczek nie próbuje udawać kogoś, kim nie jest. Był w Legii gościem od pierdzenia w tunelu przed meczem albo od wylewania wiadra wody na srającego kolegę, a teraz próbuje wskoczyć w dyrektorskie buty i zgrywać ważniaka.
To niepoważne. Natury nie oszukasz.
Siła tamtej Legii polegała na tym, że każdemu znaleziono idealną funkcję. Pisz podawał i rządził poza boiskiem, Kowalczyk i Podbrożny strzelali, Fedoruk kiwał, Robakiewicz bronił, ale i smażył ryby, młodzi latali po flaszki, Janas się nie wpierdalał. A Jóźwiak pierdział. Problem dzisiejszej Legii polega na tym, że różne osoby zajmują się sprawami, o których nie mają pojęcia.