Reklama

Jagiellonia nie wróciła na fotel lidera

redakcja

Autor:redakcja

08 marca 2011, 19:35 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jagiellonia Białystok już ostatecznie straciła fotel lidera – dziś szczęśliwie zremisowała 1:1 ze Śląskiem Wrocław.
Po pierwszych 30 minutach zęby bolały tak bardzo, że zadzwoniliśmy do stomatologa. Później jednak wszystko się trochę rozbujało, głównie za sprawą piłkarzy Śląska Wrocław i sędziego Roberta Małka. Najpierw Przemysław Kaźmierczak zdobył kapitalnego gola, a potem wyrównał arbiter Tomasz Frankowski z rzutu karnego. Z tym karnym mieliśmy duży zgryz, bo jakiś minimalny, naprawdę minimalny kontakt między Pawelcem i Kupiszem był, ale przede wszystkim był też kawał haniebnego aktorstwa ze strony zawodnika Jagiellonii. Sympatia, jaką ten młody piłkarz zdobył jesienią, momentalnie uleciała.

Małek “Jadze” sędziował drugi raz z rzędu, naszym zdaniem po finale Pucharu Polski (Jagiellonia – Pogoń) sędziować jej w ogóle nie powinien, bo to trochę niesmaczne.

Szkoda piłkarzy Śląska, którzy zagrali dobry mecz. W końcówce trener Lenczyk wprowadził na boisko Diaza. Informowaliśmy niedawno, że Argentyńczyk oględnie rzecz biorąc poinformował szkoleniowca, iż ma go w dupie, ale senior Orest zareagował najlepiej jak mógł: niech sobie gwiazdorek gada, ale ma płacone za granie, a nie za gadanie. Jak mu się grać nie chce, to niech jedzie znowu podbijać boliwijskie boiska za pięć tysiący dolarów na miesiąc. Ale dopóki pobiera hajs z kasy Śląska, to jego obowiązkiem jest być do dyspozycji non-stop.

Od razu zaznaczymy, że informacja o fochach Diaza i słowach skierowanych w kierunku Lenczyka jest na milion procent pewna. Niewykluczone, że po prostu trener Śląska uznał, że to nie fochy, tylko źle pojęta ambicja i że każdy piłkarz musi sobie czasami poburczeć.

Co ciekawe, Diaz mógł i powinien zostać bohaterem tego spotkania. W końcówce źle uderzył piłkę głową w sytuacji, w której miał wręcz obowiązek trafić do siatki.

Reklama

Dodajmy, że Orest Lenczyk wciąż nie przegrał ani jednego spotkania jako trener Śląska i jest to naprawdę wielkie osiągnięcie, biorąc pod uwagę, że w tym czasie wrocławianie grali na wyjeździe z Wisłą czy Jagiellonią. Chociaż wkrótce może się okazać, że “Jaga” groźna była głównie jesienią… Jeśli Michał Probierz powiedział, że Grosicki “i tak by nie grał”, to niestety mamy złą wiadomość: dziś “Grosik” byłby najlepszy nawet po trzydniowej bibie.

NOTY…

Jagiellonia – Śląsk 1:1 (oceniał Mariusz Piekarski)

JAGIELLONIA:
Grzegorz Sandomierski 8 – Alexis Norambuena 6, Andrius Skerla 5, Tadas Kijanskas 4, Luka Pejović 3 – Tomasz Kupisz 4, Hermes 4, Rafał Grzyb 6, Marcin Burkhardt 4 (69 Jarosław Lato 2), Franck Essomba 3 (46 Ermin Seratlić 4) – Tomasz Frankowski 4 (86 Bartłomiej Pawłowski).

ŚLÄ„SK:
Marián Kelemen 6 – Tadeusz Socha 6, Piotr Celeban 6, Jarosław Fojut 5, Mariusz Pawelec 3 – Waldemar Sobota 7 (83 Cristián Díaz), Dariusz Sztylka 6, Przemysław Kaźmierczak 8, Sebastian Mila 7, Piotr Ćwielong 6 (70 Marek Gancarczyk 6) – Łukasz Gikiewicz 3 (66 Remigiusz Jezierski 5).

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...