Reklama

Lech kontra race kibiców Widzewa

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2011, 12:19 • 2 min czytania 0 komentarzy

Kibice Widzewa wnieśli na stadion Lecha race, co nam niespecjalnie przeszkadza, potem je oczywiście odpalili i – co już uważamy za głupotę, bo ktoś mógł zostać poparzony – rzucili w kierunku fanów “Kolejorza”. Teraz oczywiście posypią się kary, więc na całym zamieszaniu zarobi tak znienawidzony przez kibiców PZPN.
Rozśmieszył nas natomiast Henryk Szlachetka, dyrektor ds. bezpieczeństwa w Lechu..

Jak tłumaczy w rozmowie z dziennikarzem RFM FM dyrektor ds. bezpieczeństwa Lecha Henryk Szlachetka, łodzianom udało się “przemycić” race z dwóch powodów. Po pierwsze, na stadion wniosły je najprawdopodobniej kobiety. Ich natomiast nie można dokładnie przeszukać.

– Są pewne części ciała, gdzie nie zawsze można dokładnie doglądnąć, dotknąć, bo to niekiedy uwłacza tym osobom – tłumaczy Szlachetka.

Dodatkowo, widzewiacy przyjechali do Poznania spóźnieni. Dyrektor przyznał więc, że być może “przeszukania mogły być nienależycie wykonane”.

Kobiet nie można przeszukiwać tak dokładnie – to ciekawe, np. na lotniskach o tym nie wiedzą. Pan Szlachetka sugeruje, że kobiety schowały sobie te race w… No właśnie. Właśnie tam. Równie dobrze mógłby zasugerować, że mężczyźni te race połknęli i już na stadionie w sposób naturalny wydalili lub też zrobili z nich czopki (dla niekumatych – wsadzili sobie w dupy).

Reklama

Jeśli dyrektor ds. bezpieczeństwa twierdzi, że kobiet za bardzo nie da się przeszukać, to chyba nie za bardzo nadaje się na dyrektora ds. bezpieczeństwa. A argument o zbyt późnym przyjeździe jest już w ogóle absurdalny, bo kibic ma prawo zjawić się minutę przed pierwszym gwizdkiem, a organizator ma obowiązek zrobić wszystko, by wszedł na stadion jak najszybciej, w sposób komfortowy, ale z zachowaniem procedur.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...