Reklama

Czas szczerości Grosickiego. Lepiej późno niż wcale…

redakcja

Autor:redakcja

01 marca 2011, 14:18 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jedno nas w Kamilu Grosickim irytowało przez ostatnie miesiące – udawana chemia między nim i trenerem Michałem Probierzem. Wielokrotnie sugerowaliśmy w tekstach, że obaj za sobą łagodnie mówiąc nie przepadają, a potem wychodziliśmy na głupków, bo np. “Grosik” wchodził z ławki w spotkaniu z Lechem, wygrywał mecz i rzucał się szkoleniowcowi na szyję. Później razem udawali, że pozostawienie Kamila w rezerwie było genialną zagrywką taktyczną, a nie karą za “pójscie w miasto”. I niemal jedli sobie z dzióbków.
Widocznie dopiero teraz przyszedł czas szczerości.

Czas szczerości Grosickiego. Lepiej późno niż wcale…

Dzisiaj na łamach “PS” Grosicki mówi: – Pan Probierz nie chciał mnie w drużynie od początku. To było przecież jasne. Nie mieliśmy dobrych relacji, nasze poglądy się różniły. Pokazywał mi miejsce w szeregu czy zrobiłem coś dobrze, czy nie. W Jagiellonii grałem dla kibiców, ale głównie dla pana Czarka Kuleszy. Prezes chciał mnie w klubie, chciał, żebym grał. Wierzył we mnie. W przeciwieństwie do trenera.

I dalej: – Mam świetny kontakt z “Franiem”, lecz zdaje się, że w Jagiellonii on będzie miał kłopot z graniem, bo jego również trener Probierz nie chciał w swojej drużynie. Dla mnie to niezrozumiałe. Facet strzela gola za golem, jest wciąż w czołówce strzelców. Jakie można mieć do niego zastrzeżenia? Ale zdaje się przyszedł czas, by udowodnić, że “Grosik” i “Franek” nie byli tacy dobrzy. Nieważne. Te problemy są dziś daleko ode mnie.

No, niby nieważne. Tylko dziwimy się, że piłkarze z taką przyszłością (Grosicki) i z taką przeszłością (Frankowski), mający tak mocną pozycję, bawili się lub bawią w teatrzyk pod tytułem “kocham swojego trenera”.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...