Krótka bywa pamięć. Zagłębie Lubin najwidoczniej produkuje – jak to by powiedzieli dzisiejsi marketingowcy – tyle internetowego contentu, że już nikt tam nie pamięta, co napisano np. w maju zeszłego roku.
A napisano na przykład coś takiego: Koszulkę naszego klubu ubierali różni środkowi pomocnicy. Nierzadko wyjątkowi, jak Zejer, Kowalski, Iwański, czy właśnie Piotrowski. To ostatni zawodnik, który w Zagłębiu grał z numerem 10 na plecach. Na prośbę kibiców ten numer został zastrzeżony. Choćby to niech uświadomi tym z Was, którzy nie pamiętają Pawła z boiska, jak istotny dla naszego klubu był to piłkarz.
Streszczając – klub na oficjalnej stronie, w tekście podpisanym przez “Zagłębie Lubin SA” przyznał, że numer 10 został zastrzeżony i już nikt nigdy z nim nie zagra.
Mija kilka miesięcy i nagle z numerem 10 wybiega jakiś chłopaczek kupiony ze śmiesznej ligi, podobny zupełnie do nikogo. Kibice pytają – jak to? Przecież “dycha” miała być zastrzeżona. Klub odpowiada błyskawicznie. Znowu pismo, znowu podpisane przez “Zagłębie Lubin SA”. Uwaga:
Czy to nie jest przypadkiem czcza martyrologia, która przenosi się do internetu, a potem personalizuje się negatywnie? Czy rzeczywiście w tym momencie chodzi tu o Pawła Piotrowskiego? Czy może jest to pretekst do punktowania konkretnych osób? Czy wzajemne przepychanki, licytacje…
Pamiętamy o kimś w spokoju. Nie skacząc sobie do gardeł. Jeśli rzeczywiście chcemy uczcić czyjąś pamięć zastanówmy się jak robić to regularnie, piłkarsko, aktywnie. Nie zza monitora komputera.
Zespoły w różny sposób honorują swoich piłkarzy, szczególnie na przykład wybitnych wychowanków, którzy przez całą swoją karierę grali w jednych barwach. Rozegrali najwięcej meczów, poprowadzili klub do imponujących sukcesów, to chwalebne i potrzebne.
Idąc tym tokiem, jeśli uznajemy, że pamięć o Pawle Piotrowskim trzeba wskrzeszać, usiądźmy i rozważmy, jak to zrobić. I zróbmy to. Ale nie pozwólmy, żeby pamięć o zmarłym stała się elementem wzajemnego punktowania czy próby sił.
Streścimy wam także to pismo. W zasadzie, wystarczy kilka słów: – Kibice, zamknąć mordy, zapomniało się nam, a wy od razu robicie aferę.
Jeden numer zastrzegli i momentalnie zapomnieli. Świętej pamięci kierownik Ryszard Bożyczko do czegoś takiego by nie dopuścił…