Reklama

O podgrzewanej murawie, która nie jest murawą

redakcja

Autor:redakcja

28 lutego 2011, 19:42 • 2 min czytania 0 komentarzy

Problem lekko zasygnalizowaliśmy w tekście napisanym zaraz po niedzielnych meczach ligowych, jednak warto chyba poświęcić mu troszeczkę więcej uwagi.

Murawa.
W Poznaniu mają ładny stadion (trochę bubel, ale jednak ładny bubel – mimo wszystko nie grzeszmy i nie narzekajmy), mają odpowiednią liczbę krzesełek pod dachem, oświetlenie o dobrej mocy, mają monitoring, mają rury przechodzące pod płytą boiską, dumnie nazywane “ogrzewaniem”, mają też porządek w papierach, kasę na wypłaty, grupy młodzieżowe… Mają to wszystko, co trzeba mieć, by spełnić warunki licencyjne.

O podgrzewanej murawie, która nie jest murawą

Tylko nie mają trawy.

Naiwnie założono, że jeśli wymaga się od kogoś podgrzewanego boiska, to logiczne, że będzie to boisko w pełnym tego słowa znaczeni: z bramkami, liniami, no i z trawą. Niestety, w Polsce na logikę nie zawsze można liczyć. Doszliśmy do absurdu – oto dziś trzeba spełnić całą masę wyśrubowanych warunków, ale trawa może nie być trawą, tylko błockiem. Plac do gry trzeba podgrzewać, ale tak naprawdę niczego nie trzeba na nim zasiać. Murawa – w sensie występujących tu i ówdzie źdźbeł trawy – jest zapisana bardziej w pamięci, niż literalnie w dokumentach.

Może więc czas, by zadbać o odpowiedni paragraf, dotyczący tego, czym jest i czym powinna być trawa. W przeciwnym razie trudno wykluczyć, że błocko w Poznaniu jest dopiero wstępem do tego, co naprawdę nas czeka. Być może za moment ktoś powie: “sorry, nie przyjęła się!” i każe grać po kostki w jakiejś mazi. Oczywiście, na stadionie Lecha za chwilę mają zamiar po raz setny doprowadzić boisko do stanu używalności, ale nie jest wykluczone, że za rok problemy się nie tylko powtórzą, ale wręcz nawarstwią.

Pytanie, czy powinno się grać na takich boiskach, pozostaje aktualne. Czy jeśli w polu bramkowym będą ślady po gąsienicach koparki, to ciągle płyta będzie zdatna do użytku? A jeśli wzdłuż linii pola karnego będzie szedł wyraźny rów, pozostałość po jakichś pracach konserwacyjnych? I jeśli najbliższe źdźbło trawy będzie sto metrów od stadionu? To nie są wcale żarty. W Poznaniu na dziś zamiast murawy jest ubita ziemia, pełna kolein, jak trasa katowicka.

Reklama

Jesteśmy ciekawi, jak wiele brakowało, żeby sędzia mógł powiedzieć – nie ma murawy, nie ma meczu, jest walkower. I czy w ogóle czegokolwiek brakowało…

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...