Wytłumaczcie nam to…
Jagiellonia wnioskuje o przełożenie meczu ze Śląskiem Wrocław (bo zimno). Mecz zostaje przełożony, a w tym czasie “Jaga” organizuje sparing z Freskovitą. Wcale się nie ociepliło, a boiska na Podlasiu wcale nie zrobiły chociaż trochę przyjaźniejsze dla zdrowia piłkarzy. W Białymstoku bardzo nie chcieli rozgrywać spotkania, ale gdy już się okazało, że nie muszą, to szybko zadzwonili po jakiegoś przeciwnika.
Gdzie tu sens? Gdzie logika? Gdzie konsekwencja?
W czasie sparingu, jak wiadomo, ścięgno Achillesa zerwał Bartłomiej Grzelak. Czy wpływ na to miały warunki atmosferyczne i twarda, sztuczna nawierzchnia? Tego się nie stwierdzi. Bo nawet jeśli do urazu doszło na skutek starcia z obrońcą, to ścięgno mogło być już w jakiś sposób uszkodzone wcześniej.
Ale – nieważne.
Ważne jest to, że w Białymstoku nie dało się rozgrywać meczu ligowego w trosce o stan zdrowia piłkarzy, ale rozegrano towarzyski w trakcie którego jeden z zawodników doznał ciężkiego urazu. Pomieszanie z poplątaniem. I robienie sobie jaj z kibiców.
* * *
AKTUALIZACJA: Macie rację – ten artykuł jest do dupy. Ale niech już zostanie, nie będziemy kasować.