Przedstawiamy wam nowego autora – nazywa się Mirosław Słomkowski i w swoim czasie rozpisywał się na temat Weszło w internecie. Uściślając – jechał z nami, jak z furą gnoju. Robił to jednak pomysłowo, z wdziękiem i talentem, aż nawet nam się to miło czytało. W związku z tym zaproponowaliśmy mu układ: możesz pisać co chcesz, nawet na nasz temat, ale u nas, na tym cholernym Weszło, bo wtedy więcej osób “nawrócisz”. Zgodził się. Od rundy wiosennej będzie podsumowywał rozgrywki ekstraklasy, czasami może wrzuci coś więcej (ma bloga pod adresem kopanina.wordpress.com).
* * *
KOPANINA. Polano po kolejce #16
Najdłużej wyczekiwana kolejka ligowa już za nami. Właściwie powinienem się wstrzymać do 8 marca, bo co to za start wiosny skoro nie gra lider? Futbolu było niewiele, tego dobrego właściwie nie było wcale, a dwóch piłkarzy, których oglądałem z największą przyjemnością (duet Rzeźniczak-Hubnik) zagrało we wtopie kolejki.
Występ Legii w Krakowie potwierdził, że ten zespół nie zasługuje na mistrzostwo. Nie zasługuje nawet na podium, bo jest absolutnie niepoważny. Stracić trzy gole w meczu z ekipą, która w podstawie wystawia Dudzica to niezła sztuka. Mecz życia gra Rzeźniczak, debiut marzenie notuje Hubnik, a Legia i tak powinna dziękować za remis. Nawet nie chodzi o to, że Legia jako zespół jest nierówna. Problemem jest to, że nierówno gra każdy pojedynczy piłkarz. Astiz teraz zawalił, a Rzeźniczak był jednym z bohaterów. Za tydzień mogą się zmienić. Z czymś takim po tytuł się nie da sięgnąć. I kto ma teraz naciskać na Skabę? Antolović? Trzecie miejsce będzie dla Legii sukcesem, a i tak wynika to głównie z beznadziejności reszty zespołów. Cracovia mogła za to w niezłym stylu pokazać, że rzeczywiście chce walczyć o utrzymanie, ale w Krakowie konsekwentnie trzymają się kierunku “spadek”. I dobrze. Jak się nie umie grać w piłkę, to trzeba być chociaż konsekwentnym.
Po tytuł powinna sięgnąć Wisła. Na razie brakuje trochę armaty na miarę Brożka, ale z czasem powinno być coraz lepiej. Poczekać trzeba jeszcze tylko na jakikolwiek mecz w wykonaniu Jagiellonii. Mimo że na wyroki jest zbyt wcześnie, to można już chyba stwierdzić, że tytuł rozstrzygnie się pomiędzy Wisłą i Jagiellonią. Znaczy się, jeśli Jagiellonia bez Grosickiego okaże się beznadziejna, to tytuł trafi do Krakowa, a “Jaga” powalczy wtedy o pozostałe miejsca na podium. Wisła wygrała z Arką zasłużenie i do końca walczyła o pożądany wynik. To właśnie odróżnia zespoły mistrzowskie od tych zniewieściałych jak obecna Legia.
Dużo mówiło się o nowych zawodnikach. Na plus na pewno Hubnik i Melikson. Przydatni okażą się pewnie Abwo i Siwakow. Jaliens solidny tak jak można się było tego spodziewać, ale bez szału. Reszty nie ma co teraz skreślać, bo mogą wypalić w najbliższej kolejce. Ogólnie jednak poziom ligi nie podniósł się ani o milimetr. Jak już coś, to pewnie okaże się, że poszedł w dół. Szkoda, że tak krótko w Widzewie grał Riku Riski. Mały technik, lubię takich. Teoretycznie ciekawy transfer, opinie o nim są dobre, ale wciąż nie mam go jak ocenić. Może on odmieniłby Widzew, który do Poznania pojechał na wycieczkę.
Takie mecze jak Polonia – Bełchatów, Ruch – Lechia i zwłaszcza Polonia – Górnik równie dobrze mogły się nie odbyć i nikt nie zauważyłby różnicy. Współczuję tym, którzy poszli te padaki oglądać na żywo na mrozie. Dowiedzieliśmy się jedynie, że końcowa kolejność na miejscach 5-15 w głównej mierze zależeć będzie od szczęścia i łaski/niełaski sędziów. Taka “gwiazdorska” Polonia z Warszawy jest równie nudna co jej biedna imienniczka z Bytomia. Jeszcze tydzień i Wojciechowski zacznie kolejną rewolucję.
Zaczęło się ślamazarnie, ale już od marca będzie ciekawiej. Nudniej być przecież nie może.
MIROSŁAW SŁOMKOWSKI