Reklama

Praca dla Weszło plus zapowiedź filmowa

redakcja

Autor:redakcja

21 lutego 2011, 15:16 • 3 min czytania 0 komentarzy

Dziękujemy wszystkim za maile w sprawie pracy dla Weszło. Dostaliśmy ich ponad trzysta, od dziś zaczniemy się wczytywać i pewnie w ciągu tygodnia skontaktujemy się z wybranymi osobami. Nie jest wykluczone, że spodoba nam się tak wiele tekstów, że potrzebna będzie jakaś dogrywka – ale to wyjdzie w praniu.

Powyżej plakat filmowy stworzony przez jednego z czytelników ubiegających się o pracę (mamy nadzieję, że nie obrazi się, że to publikujemy). Do plakatu napisał taki oto tekst…

Praca dla Weszło plus zapowiedź filmowa

Cudów nie ma – te słowa, wypowiadane szeptem, jakby przez zęby, słyszymy na początku filmu. Mówi je postać idąca bardzo długim, słabo oświetlonym korytarzem. Stawia szybkie, lecz niepewne kroki. W panującym półmroku trudno dostrzec nam twarz tajemniczej osoby. Możemy się tylko domyślać, że jest to… Ale czy tak szedłby człowiek który nie jest miękkim chujem robiony? Postać zbliża się do drzwi, napięcie rośnie, zaraz poznamy rozwiązanie zagadki. Tak, to Franciszek Smuda. Właśnie rozpoczyna się konferencja prasowa, na kilka dni przed Euro 2012.

Najnowszy film w reżyserii Grzegorza Laty to niezwykle poruszający komedio-dramat z elementami science-fiction opowiadający perypetie “Franza” i jego ekipy, na kilka dni przed startem mistrzostw Europy, kiedy wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik, ale jest w totalnej rozsypce.

Film obfituje w nieoczekiwane zwroty akcji, już od samego początku: podczas konferencji prasowej selekcjoner polskiej kadry oznajmia dziennikarzom, że funkcję kapitana drużyny obejmie Manuel Arboleda (grany przez Emanuela Olisadebe). Decyzja ta jest oczywiście szeroko komentowana w mediach, na Smudę spada fala krytyki, a amerykańscy naukowcy dochodzą do wniosku, że przepowiednia mówiąca o tym, że “wielka wojna i koniec naszego świata nastąpi, gdy zostanie wybrany czarny przywódca” nie dotyczyła ani papieża, ani prezydenta USA, ale właśnie kapitana polskiej reprezentacji.

Ale to nie koniec problemów Franka. Podczas treningów piłkarze często zamiast przygotowywać się do pierwszego meczu na Euro, chodzą po boisku i liczą mrówki. Jedynym zawodnikiem nie poddającym się tej szaleńczej fobii jest Artur Boruc, który spokojnie trenuje z psem Janusza Panasewicza. Lekarze po przeprowadzeniu szczegółowych badań stwierdzają, że przyczyną dziwnego zachowania piłkarzy jest zbyt niski cholesterol.

Reklama

Ratunkiem okazuje się zatrudnienie nowego dietetyka polskiej kadry, Maćka Iwańskiego (granego przez Macieja Iwańskiego), światowej sławy specjalisty od pączków.

Na szczególną uwagę zasługuje gra aktorska Leo Beenhakkera, który wczuł się w rolę “Franza” tak dobrze, jak Dariusz Szpakowski wczuwa się w komentowanie meczów. W dwóch słowach – international level.

“Cudów nie ma” jest produkcją ciekawą, trzymającą w napięciu, do ostatniej minuty zadajemy sobie pytanie: “Boże, jak to się skończy?”.

Oczywiście znajdą się i tacy, którym najnowszy film Grzegorza Laty nie przypadnie do gustu. Ba! Stwierdzą nawet, że to kino klasy B! Ale czy taka właśnie nie jest polska piłka?

Film wejdzie na duże ekrany w połowie 2012 roku (oczywiście w 3D). Chyba, że coś się zmieni…

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...