Do Chrisa Wondolowskiego jako taki sentyment mamy tylko dlatego, że sami jego osobę nagłośniliśmy. Ale czy chcielibyśmy go w reprezentacji Polski? Nie. Perquisa też nie, podobnie jak Obraniaka. No i oczywiście Olisadebe, Rogera czy wkrótce Arboledy również wolelibyśmy w naszej kadrze nie oglądać – ich wręcz zdzierżyć nie możemy. Mimo to rzuciliśmy okiem na interesujący wywiad z Wondolowskim, zamieszczony w polskiej edycji “Four Four Two”. Potwierdza się, że chłopak naprawdę ma do naszego kraju sentyment. Śledzi występy Gortata, Wojciecha Wolskiego czy Sebastiana Janikowskiego, wpieprza schabowe, w święta je polskie potrawy, za wyjątkiem barszczu. Przyznaje też, że negocjował z Arką Gdynia.
Streszczając cały wywiad – chłopak wydaje się sympatyczny i w pewnym stopniu związany z Polską (jego rodzina wyemigrowała z Warszawy). Ale żeby było jasne – nas to nie rusza, dobrze się stało, że gra teraz dla reprezentacji USA, w jego wypadku jest to bardziej naturalny wybór. To wciąz w 99 procentach Amerykanin, a tylko w 1 procencie Polak.
Nie możemy jednak zrozumieć, jak to możliwe, że przechodzi się do porządku dziennego nad tak skandalicznym zaniedbaniem selekcjonera reprezentacji Polski. Jeśli już chce budować zespół wokół przebierańców typu Obraniak czy Arboleda, to jak mógł przeoczyć króla strzelców MLS? Sam Wondolowski mówi, że był gotów grać dla naszej reprezentacji i czekał na jakikolwiek sygnał, ale teraz – skoro już trafił do kadry USA – drużyny nie zmieni.
Smuda rozkosznie przyznaje, że nie ma pojęcia kim jest Wondolowski. Facet, który powinien wiedzieć o każdym pierdnięciu piłkarza z polskimi korzeniami w zagranicznej lidze, nie wie nic na temat “polskiego” króla strzelców MLS. Przerażające. Ł»eby jeszcze ten chłopak nazywał się Budry albo Kapsa – można byłoby się nie zorientować, że pochodzi z Polski. Ale, do cholery, to jest Wondolowski.
Albo Smuda bierze Perquisa, Obraniaka, Rogera, Arboledę ORAZ Wondolowskiego (chociażby tylko do sprawdzenia), albo nie bierze żadnego z nich. Wariant pośredni to dowód NIEKOMPETENCJI. Niestety, nie da się uciec od tego wniosku.