Co i raz czytamy – Damian Nawrocik na testach. A to trenuje z Kolejarzem Stróże, a to z Elaną Toruń, a to z KSZO. Jak rzadko szkoda nam piłkarzy, tak jego akurat rzeczywiście żałujemy. Na dobre pojawił się w naszej ekstraklasie w sezonie 2003/04, w 14 meczach strzelił 4 gole, co było niezłym bilansem, jak na 596 minut spędzonych na boisku. Ale nawet nie o gole chodziło, tylko o styl gry. Piłka krótko prowadzona przy nodze, zamiłowanie do niekonwencjonalnych dryblingów, przebojowość, niezły strzał. Przyjemnie się na jego akcje patrzyło. To było coś innego.
A potem… paskudne złamanie nogi i dłuuuuuga droga w dół. Pierwszy sezon, którym rozbudził nadzieje, był zarazem ostatnim dobrym. Kto wie, gdzie dziś byłby Damian, gdyby nie skomplikowana kontuzja. Może ciągle w Lechu? Może szykowałby się do spotkań z Bragą?
Zamiast “Kolejorza”, testy w Kolejarzu. I w innych nędznych klubach (z całym szacunkiem dla Kolejarza Stróże). Ani chłopak niczego nie wygrał, ani niczego wielkiego nie zarobił. Pozostało kilka filmików, których prawie nikt nie ogląda. Szkoda.