Nie będziemy w tym miejscu pisać o meczu Cracovia – Zagłębie z 2006 roku, bo już kilka razy sugerowaliśmy wam, co tam się wtedy wydarzyło. Interesuje nas natomiast osoba Pawła D. I to interesuje szczególnie, ponieważ… jakiś tydzień temu zadzwonił, że chce się spotkać. Przyjechał, poszliśmy do knajpy, pogadaliśmy z godzinę czy dwie.
Paweł chciał, byśmy pomogli mu rozpropagować stowarzyszenie piłkarzy – organizację, która miałaby bronić zawodników, kiedy dochodzi do sporów prawnych, ale która także miałaby oferować im specjalne pakiety ubezpieczeniowe, czy doradzać w kwestii inwestycji. Miał pomysł na stowarzyszenie, które zajmie się kompleksową opieką. Projekt był daleko posunięty, kwestią dni czy tygodni miało być podpisanie umowy z PZPN.
Sympatycznie się rozmawiało. Paweł to gaduła.
Mówiliśmy też o korupcji. W zasadzie trudno teraz sobie przypomnieć, jak na ten temat weszliśmy. Może tak, że Paweł miał przy sobie wyrok, który świeżo otrzymał – sprawa on kontra Cracovia. Śmiał się, że wyrok jest jedyny w swoim rodzaju. Bo PZPN uznał, że kontrakt został rozwiązany z winy klubu, ale jednocześnie – że nie należy się żadne odszkodowanie. D. twierdził, że nigdy wcześniej na taką interpretację prawa nikt się nie odważył.
No i kreślił nić powiązań – ten jest prawnikiem tu, tutaj sędzią, tam ma asystenta, a tam z kolei jest sponsor, który też sponsorem jest gdzie indziej. – Nie ma siły, żeby tego nie połączyć! – mówił i palcami pokazywał, jak się to wszystko zazębia.
Korupcja… O korupcji było chwilę później. Ł»e on nigdy. Ł»e gardził. Ł»e jak grał w Pogoni to raz opchnięto mecz i przegrali 3:4 i że jak patrzył, co bramkarz wyprawia, to mu wstyd było. I że w ostatniej kolejce tego sezonu, w którym Pogoń była wicemistrzem, sześciu jego kolegów sprzedało mecz Stomilowi, ale on zebrał pięciu pozostałych i powiedział: – Co ma być, to będzie, ale my się nie kurwimy.
I że najbardziej w karierze cieszył się, kiedy właśnie w Olsztynie podał do “czarnego” (jak się wyraził), a “czarny strzelił w okienko”.
– Paweł, co się kurwa dzieje? – miał go zapytać po tym golu jeden z zawodników.
– Nic się kurwa nie dzieje – miał odpowiedzieć D. i pobiec dalej, żeby pogratulować “czarnemu”.
I Pogoń wygrała 1:0.
– A “Wujo” to wyleciał przed pierwszym meczem, bo ktoś przysłał faks, żeby prosi, by zgodnie z ustaleniami ustnymi, część kwoty przelać bezpośrednio do trenera. I Turek się zorientował, że wszyscy się z “Wujem” działkują, piłkarze też – opowiadał.
Paweł przedstawiał się jako człowiek spoza układów, który jest jednak spoza nich aż tak bardzo, że przez to cierpi. Tu go śledzą, tam podsłuchują, gdzie indziej szukają haków. Zalazł za skórę wielu osobom tak bardzo, że już mu nigdy nie odpuszczą. – Słyszałem, że Filipiak mówił, że będzie ze mną walczył do końca życia – mówił. – A ja wcale nie chciałem, żeby go za sprawę tego podpisu zamykali. Wiesz jak skończyło się to podrobienie mojego podpisu? No jak? Umorzeniem! Same problemy z tego miałem.
No i dzisiaj – trach. Paweł D. w areszcie. Jak czytamy – ma zostać zamknięty na dwa miesiące. Zapobiegawczo. A może się do niczego nie przyznaje i ktoś chce go zmiękczyć? “Posiedzi tydzień i zacznie śpiewać”. Jeśli nie zaczął, to pewnie nie zacznie. Zawzięty jest.
Ciekawi jesteśmy prawdy o Pawle D. Cynik? Oszust? Czy naprawdę facet, którego sporo osób chce zniszczyć, pomówić? Z niecierpliwością czekamy na wyrok sądu.
Ha. Wyrok sądu. To już za… no… gdzieś tak za osiem lat.