Warszawska Legia dokonała już kluczowego wzmocnienia przed rundą wiosenną – sprzedała Macieja Iwańskiego do Manisasporu. Jako że najpiękniejsze są niespodzianki, ten transfer uderzył jak grom z jasnego nieba. Można nawet napisać – z nieba Bóg zesłał tych Turków! Gdyby nie oni, na Łazienkowskiej z pewnością zabrakłoby mądrego, który odważyłby się podjąć decyzję o nieprzedłużaniu kontraktu z „Pączkiem”. I tak by się ten „Pączek” toczył po naszych boiskach, do usranej śmierci. Nie chcemy być jednak złośliwi – Maciusiu, niech ci się w Turcji wiedzie jak najlepiej, zostań tam na dłuuuugie lata!
Szybko zostały więc jedynie resztki trzyosobowej grupki, której członkowie sądzili, że pozjadali wszystkie rozumy: Iwański, Grzelak, Wawrzyniak. Coś trzeba jeszcze zrobić z tym ostatnim, chociaż trzymanie go w Młodej Ekstraklasie – jak to miało miejsce jesienią – też nie jest najgłupszym pomysłem. Byłoby jeszcze fajniejsze, gdyby nie trzeba było mu płacić.
Oferta Manisasporu za Iwańskiego to zbawienie dla Legii. Gdyby nie Turcy, kontrakt „Pączka” byłby przedłużany raz za razem, bez względu na okoliczności. Po pierwsze – nikt nie odważyłby się wypuścić za darmo piłkarza, który kosztował 650 tysięcy euro (nie wszyscy znają pojęcie minimalizacji strat). Po drugie – wmawianoby kibicom, że „Maciek to świetny piłkarz i liczymy, że zacznie grać na miarę swojego talentu”. A tak – sprawa rozwiązała się sama i to bardzo bezboleśnie.
Güle güle, „Pączku”!
Oczywiście w Turcji Iwański może sobie doskonale poradzić, bo to nie jest kiepski piłkarz, tylko kiepski człowiek. Ponieważ trafi do zespołu, w którym nie będzie mógł dzielić się swoimi mądrościami, a i rozstawianie Turków po kątach przynajmniej w początkowym okresie byłoby ryzykowne, przyjdzie mu skoncentrować się tylko i wyłącznie na futbolu. Stąd nasza nadzieja, że Maciuś zostanie w Turcji na długie lata, stanie się żywą legendą Manisy, zapuści wąsy, nazwie się Kaan Dobra i zacznie ubiegać się o mandat radnego.
PS Troszkę jednak będziemy tęsknić za tym: – Też był wolał biegać gorzej niż przeciwnik, ale wygrywać. Ale biegam lepiej, a wygrywają rywale. (…) Ważę po treningu 20 piłek i 17 z nich nie spełnia norm. Piłka maksymalnie może ważyć 450 gramów, niektóre ważyły i po 600. Spróbujcie kopać coś takiego. Następny problem: murawa…