O Meliksonie jest już w innym miejscu, ale na nim się przecież świat nie kończy. Polskie kluby szukają wzmocnień. Wygląda to mniej więcej tak…
LECH POZNAŁƒ. Dyrektor sportowy Marek Pogorzelczyk mówi, że nie ma zamiaru przepłacać za piłkarzy i sugeruje, że Lech to nie jest dojna krowa. Odrzuca więc możliwość wydania miliona euro za Pawłowskiego czy Sernasa. Nasuwa się jednak pytanie – czy władze “Kolejorza” naprawdę sądzą, że będą wszystkich kupować tanio, a sprzedawać drogo? Ile by teraz chcieli za Rudnevsa od zagranicznego klubu? Poniżej miliona euro? Wątpliwe. Nawet za mniej niż dwa by go nie puścili. Urocza jest ta poznańska wycena wartości zawodników – z innego klubu, to powinien być tani, od nas to musi być drogi. Kiedy Peszko uciekł za pół miliona euro, to w Poznaniu lamentowali, że to w zasadzie jałmużna. Ale kiedy sami proponują pół miliona innym klubom, to ta suma nabiera kolosalnego znaczenia.
WISŁA KRAKÓW. Absurdalny tekst w “Przeglądzie Sportowym” o niejakim Ricardinho, z drugiej ligi stanowej w Brazylii. Oto ten zdolniacha był na testach w Unionie Berlin, ale “do transakcji nie doszło” (jak sprytnie napisać, że niemiecki drugoligowiec go nie wziął – “do transakcji nie doszło”, takie sformułowanie zostawia dużą swobodę interpretacyjną). I teraz najciekawsze: “Teraz pojawił się w Barcelonie, gdzie był przymierzany do gry w tamtejszym Espanyolu. Testy zaliczył, ale umowy nie podpisał. Władze klubu podobno zaproponowały mu nawet wieloletni kontrakt, ale z tym zastrzeżeniem, że przynajmniej przez najbliższe pół roku miałby być wypożyczony do klubów ligi szwedzkiej. Taki scenariusz nie spodobał się jednak zawodnikowi”. Dalej menedżer Szuster mówi, że w Polsce chłopak mógłby się wypromować i trafić do silnego europejskiego klubu, a redaktor Bugajski dodaje, że to “kusząca” kandydatura, bo trzeba za chłopaka zapłacić “tylko” kilkaset tysięcy euro.
Pytanie brzmi – ktoś ma czytelników za głupków, czy sam jest głupkiem? Oto dziennikarz chce nam wmówić, że piłkarz nie zgodził się podpisać kontraktu z Espanyolem Barcelona i na moment trafić do ligi szwedzkiej, bo woli trafić do ligi polskiej, by kiedyś (może) podpisać kontrakt z Espanyolem (zachodnim klubem). To się kupy nie trzyma. Nie chciał związać się na lata z hiszpańskim klubem i zaakceptować krótkiej zsyłki, więc wybierze zsyłkę permanentną, do Polski.
Podsumujmy tę historię:
1. Nie chciał go Union Berlin, a piłkarz chciał
2. Chciał go Espanyol Barcelona, ale piłkarz nie chciał
Panie Szuster, panie Bugajski (i psie Sabo) – nie idźcie tą drogą. Trochę szacunku dla inteligencji czytelników, prosimy.
LEGIA. “PS” informuje, że Legia jest zainteresowana kapitanem Hajduka Split i 2-krotnym reprezentantem Chorwacji, Juricą Buljatem. Wprawdzie kapitanem Hajduka jest kto inny, ale na potrzeby transferu może nim zostać Buljat. Warto też dodać, że w tych dwóch meczach w kadrze Chorwacji Buljat spędził na boisku łącznie siedem minut. Ale tak czy siak – chłop się może nadawać. Tylko te sumy… Czytamy, że miał kosztować 1,5 miliona euro, ale udało się zbić cenę do 750 tysięcy, a nawet do wypożyczenia za 75 tysięcy euro.
Hajduk Split – klub, w ciagu 2,5 roku z transferów pozyskał blisko 20 milionów euro – i który walczy o mistrzostwo kraju oddaje 24-letniego podstawowego obrońcą i reprezentanta kraju na zasadzie wypożyczenia za 75 tysięcy euro? Coś tu się nie zgadza.
POLONIA. Józef Wojciechowski chce sprowadzić rezerwowego, 22-letniego obrońcę z Palermo. Zanim wszyscy zaczną ślepo wierzyć, że to znakomity pomysł, warto dodać, że na CV tego młodego Rumuna bije Kamil Glik. A co do zawodników, którzy nie poradzili sobie w Palermo, to do wzięcia jest – i to za friko – Radosław Matusiak. Nie polecamy.