Dlaczego media ciągle informują o chuliganach i pseudokibicach? W Krakowie ginie człowiek – „padł ofiarą porachunków pseudokibiców”. Ktoś upadł i już nie wstał – „został zaatakowany przez chuligana”. Chuligan to może wybić kamieniem szybę w szkole, albo pomazać farbą ścianę, a pseudokibic wyrwać krzesełko. Tu natomiast chodzi o MORDERCÓW, którzy grasują po ulicach polskich miast, a szczególnie po ulicach Krakowa. To nie chuligani, pseudokibice, czy kibole – to BEZWZGLĘDNI MORDERCY. Często seryjni mordercy. Tak powinni być traktowani i tak powinni być nazywani.
„30-latek padł ofiarą porachunków pseudokibiców” – taki przekaz, aktualnie najpowszechniejszy, jest zbyt łagodny. „Znowu pobili się na stadionie” – pomyśli sobie ktoś niezorientowany. A przecież mowa o zabójstwie z premedytacją, do jakiego doszło na ulicach Krakowa. O bestialskiej egzekucji. Po co „oswajać” morderców słowami „chuligan”, „kibol”, „pseudokibic”? Jest niezaprzeczalna różnica między chuliganem i mordercą. Jest różnica między grupą chuliganów i grupą seryjnych zabójców. Tych pierwszych ściga dzielnicowy, a tych drugich cała policja świata.
Chuligan, pseudokibic… Takie sformułowania zdejmują odpowiedzialność ze służb. „Sprawę bada specjalna jednostka krakowskiej policji zajmująca się bandytyzmem na stadionach” – czytamy w komunikacie. A przecież nie o bezpieczeństwo na stadionach chodzi, nie o kibiców, tylko o serię morderstw z premedytacją. Powinno się taką grupę traktować tak samo priorytetowo, jak np. gang obcinaczy palców.
A że ci ludzie pojawiają się na meczach? Niestety. Co gorsza – z reguły wszyscy doskonale wiedzą, w jakich grupach należy tych morderców szukać. Nikt nie patrzy w kierunku ich flag z obrzydzeniem, nikt nie odczuwa wstydu, że dzieli stadion z takimi zwyrodnialcami. Na co dzień traktuje się ich z cichą akceptacją, a nawet szacunkiem. I dopiero gdy ktoś znowu zostanie zamordowany, zaczyna się krótka, co najwyżej tygodniowa dyskusja.
Tak, tak, drodzy kibice – w marcu znowu spotkacie się z mordercami, usiądziecie na tych samych trybunach, żeby obejrzeć tych samych piłkarzy. Dobrze wiecie, w którym kierunku należy spojrzeć, by ich zobaczyć. Dobrze wiecie, że wielu młodych chłopaków patrzy w tamtym kierunku z tęsknotą – też chcieliby być „kimś”. Te zbrodnicze organizacje mogą liczyć na stały dopływ świeżej krwi – dosłownie i w przenośni.
Dopóki nie zaczniemy gardzić „bojówkami”, dopóki nie będzie wstydem ukraść kibicowi innej drużyny szalik – bo to zawsze zaczyna się od drobnostek – dopóty mordercy będą rosnąć w siłę. I nie mówcie: „to mordercy, ale nasi mordercy”, bo kiedyś mogą się pomylić i wziąć szalik Arsenalu Londyn należący do waszego syna za szalik znienawidzonego lokalnego rywala.