Magia jednego roku trwa. Radosław Matusiak przez całą karierę miał tylko jeden naprawdę udany rok – 2006. Wtedy zdobył 16 goli na boiskach ekstraklasy, trafił do reprezentacji Polski, w której szybko strzelił trzy bramki i… to by było na tyle. Zdążył jeszcze opowiedzieć o degustacji win i rynkach inwestycyjnych, aż przepadł.
Palermo – rozczarowanie. Heerenveen – katastrofa. Wisła Kraków – tragedia. Widzew Łódź – nieporozumienie. Cracovia – dno. Jednak dziwnym trafem Matusiak ciągle spada na cztery łapy. Jeden klub się na nim przejedzie, bierze drugi. Drugi się połapie, trzeci ogłosi: “U nas się Radek odbuduje”.
Ale Radek się nie odbudowuje. On co najwyżej się buduje, czyli stawia kolejne domy za kasę frajerów, którzy ciągle chcą mu płacić. Teraz, po kolejny kiepściutkim roku, zakończonym zesłaniem do Młodej Ekstraklasy, zanotował… sportowy awans. Bo trzynasty zespół ligi greckiej (na tę chwilę), czyli Asteras, to jednak lepiej niż szesnasty ligi polskiej. A i kontrakt w wysokości 250 tysięcy euro rocznie to wynagrodzenie niedorzeczne, biorąc pod uwagę aktualną klasę Matusiaka. Facet jest w czepku urodzony – trzeba mieć naprawdę wielkie szczęście, by spotkać na swojej drodze aż tylu naiwniaków z kasą.
Bilans Matusiaka w seniorskiej piłce (gole ligowe):
2000 – 0
2001 – 0
2002 – 0
2003 – 3 (II liga)
2004 – 6 (II liga)
2005 – 8 (4 w II lidze, 4 w ekstraklasie)
2006 – 16
2007 – 2
2008 – 1
2009 – 3 (1 w II lidze, 2 w ekstraklasie)
2010 – 7