Michał Szromnik z Arki Gdynia został uznany najlepszym bramkarzem halowego Remes Cup Extra. Niby to żadne wielkie osiągnięcie, a gry na hali nie da się porównać z tą na prawdziwym boisku, jednak warto chłopakowi pogratulować. I może też… najwyższy czas dać mu szansę. Taką prawdziwą. Kiedy będzie lepsza okazja, jeśli nie teraz? Szromnik w marcu skończy 18 lat, regularnie gra w kolejnych reprezentacjach juniorskich i uchodzi za naprawdę wielki talent. Warunki fizyczne – już 190 centymetrów. Zwinny, szybki, wysoki, z niezłą – jak twierdzą niektórzy – psychiką.
Po co teraz Arka ma się bić o jakieś bramkarskie odpady? Nie ma Witkowskiego – niech gra Szromnik. Ł»e czasami coś zawali? Tak, pewnie coś zawali. Tak jak Cabaj też coś zawali, czy ktokolwiek inny, kogo gdynianie mogliby teraz pozyskać. Gdyby nawet udało się wcześniej zakontraktować Kowalewskiego, to co – Kowalewski nie zawali? Szromnik ma nad Kowalewskim tę przewagę, że Kowalewski raczej zawali (wniosek z jego ostatnich lat), a co do 18-latka, to jeszcze nie wiadomo.
Iker Casillas zaczynał grać w Realu Madryt jak miał 17 lat, a Gianluigi Buffon debiutował w Parmie jako 19-latek. Nie chodzi o to, żeby Szromnika porównywać do Casillasa czy Buffona, ale skoro poważne kluby w poważnych ligach mogą raz na jakiś czas postawić na nastolatka, to Arka – zwłaszcza, gdy jest przyciśnięta do muru – też może. Skoro wszyscy go w Gdyni chwalą, to niech z tego chwalenia coś wyniknie – do klatki go! Młody, utalentowany? Na boisko. Co Szromnikowi po tym, że wszyscy widzą w nim przyszłość klubu, skoro nie ma odważnego, który krzyknie: – Dawać go!
Czy większym ryzykiem jest przebierać wśród odrzuconych przez inne kluby bramkarzy, czy wstawić reprezentanta Polski, który pod względem fizycznym jest już właściwie seniorem? Drodzy trenerzy – zacznijcie dawać szansę młodzieży, nie bądźcie pipami.
