Takie krótkie spostrzeżenie – naprawdę łatwo dziś trafić na pierwszą stronę gazety sportowej. Wystarczy z metra wtłoczyć piłkę do bramki. „Wielki powrót Wichniarka”. Taki wielki? Ł»e gola strzelił? Grał nieźle, ale bez przesady, Stilić był lepszy. No i poza tym – co to za gol? Wbity Interowi Baku? Jak ktoś wychodzi na boisko jako wysunięty napastnik, a przeciwnikiem są leszcze, to pieprzonym obowiązkiem takiego snajpera jest pokonać bramkarza. Kto inny miał to niby zrobić? Kotorowski? Wojtkowiak? Bosacki? Injac?
Kotorowski bronił, Wojtkowiak wybijał, Bosacki stopował, Injac odbierał, Stilić podawał, a Wichniarek strzelił. Proste. Ł»adna wielka filozofia. I żaden wielki powrot. Ot, zwykły mecz. Nie obrażajmy tego zawodnika – Artur strzelał w swoim życiu bramki lepszym drużynom w poważniejszych meczach.