Kogo najbardziej brakuje w TVP? Charyzmatycznego szefa sportu, który nigdy wcześniej w TVP nie pracował i ma gdzieś te wszystkie towarzyskie układy. Kogoś takiego, jak Janusz Basałaj, który kiedyś próbował na Woronicza zrobić porządek, ale przegrał z oporem materii (przez co nie zdołał stworzyć czegoś równie profesjonalnego jak Canal+ Sport, czy – jak niedawno – Orange Sport). Potrzebny jest po prostu ktoś z batem, dla kogo Dariusz Szpakowski będzie zwykłym pracownikiem.
To co się dzieje w TVP w czasie mistrzostw świata – to przechodzi ludzkie pojęcie. Jak to możliwe, że Dariuszowi Szpakowskiemu nikt dosadnie nie powie: “Jeszcze raz na antenie wymienisz nazwę Tygodnik Kibica, to zostaniesz zwolniony dyscyplinarnie”? Dlaczego nikt nie wyciągnie wobec niego konsekwencji i nie powie: “Ponieważ znowu nie przygotowałeś się do meczu i zamiast Maxi Pereira mówiłeś Maxi Rodriguez, co jest dowodem na twoje niewybaczalne lenistwo i ignorancję, bo Maxi Rodriguez jest Argentyńczykiem, odsuwam cię od komentowania finału”. Czemu nikt nie uderzy pięścią w stół i nie powie: “Przemysław Babiarz jest tak zniewieściały, że od dziś nie ma dla niego miejsca na antenie, nigdy”. Albo: “Iwański, masz zakaz darcia japy”. Albo: “Jońca, już tu nie pracujesz”.
Naprawdę przydałby się tam ktoś z dyktatorskimi zapędami, kto przegoniłby to towarzystwo wzajemnej adoracji. Kto zacząłby od pracowników redakcji sportowej TVP wymagać, zamiast ich hołubić. Kto wypędziłby ze studia Engela i jego koleżków. Po prostu – kogoś, kto szanowałby widzów, a nie kumpli.