Może nie był to najpiękniejszy ślub, jaki w życiu widzieliśmy (pan młody nie miał nawet marynarki), ale pod jednym względem jest rekordowy. Krzysztof Król najwyraźniej uznał, że lepiej już mu się nie trafi i postanowił czym prędzej związać się z Patrycją Mikułą. Ich znajomość trwała całe siedem tygodni – w tym krótkim czasie Krzyś nie tylko zdołał zakochać się po uszy, ale jeszcze wytatuować sobie na ręce imię wybranki.
W USA Patrycja zasłynęła z tego, że spotykała się z zawodnikiem MMA Andriejem Arlovskim, a potem – jak głoszą plotki – przeniosła swoje uczucia na Tima Sylvię, konkurenta, który okazał się lepszy w ringu. Nie chcemy być złośliwi, ale Krzyś powinien uważać po przegranych meczach, żeby jego wybranka nie pomyliła szatni.