Większość meczów mistrzostw świata już za nami i pojawia się dość istotne pytanie: gdzie jest Franciszek Smuda? Czy tylko nam się tak zdaje, czy… nie ma go w RPA? Skoro PZPN wysyła do Afryki Probierza, Zielińskiego czy Stefana Majewskiego (!), to dlaczego nie selekcjonera reprezentacji Polski? W ogóle zniknięcie “Franza” wydaje się trochę nietypowe – skoro nie ma go w RPA (bo chyba nie ma, nikt o tym nie wspomina), to dlaczego nie ma go w studiu TVP? Dlaczego przy okazji mundialu widzimy byłych selekcjonerów, a nie obecnego? Czyż nie jego rolą jest promowanie naszej kadry przed Euro?
Akurat Smuda miał wręcz obowiązek obejrzeć w RPA całe mistrzostwa. Nie chodzi tylko o kwestie piłkarskie, mecze, treningi, taktyki (chociaż to wszystko oczywiście również), ale też o to, jak z bliska wygląda tak wielki turniej – otrzaskanie się z całą tą atmosferą, otoczką, podglądanie, przyswajanie… Czy większość reprezentacji przeprowadza otwarte zajęcia, czy jednak zamknięte? Jeśli zamknięte, to dlaczego? Czy kibice w czasie takich zajęć mobilizują, czy też rozpraszają? Jak organizować wolny czas zawodnikom, jaki zbudować sztab, jak podzielić rolę… Smuda powinien tam być w dwóch celach: by zdobywać wiedzę i by chłonąć atmosferę mistrzostw. Przygotowywać się do tego, co czeka nas za dwa lata. Nie chcemy przecież powtórki z historii i biednego kucharza wysyłanego na konferencję prasową przez zblazowanego Pawła Janasa. Jeśli w RPA da się spotkać Stefana Majewskiego, a nie da się Smudy, to znaczy, że coś tu – delikatnie rzecz ujmuąc – stoi na głowie.
Tak, to istotne pytanie – gdzie jest Smuda? Trwają mistrzostwa świata w piłce nożnej, największa możliwa impreza, a selekcjoner gdzieś się schował (widać go tylko w politycznych reklamówkach, gdzie akurat być go nie powinno). To nie najlepszy moment na urlop – jeśli przebywa w kraju, dlaczego nie dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat mistrzostw ze studia TVP? Dlaczego nie nakręca atmosfery? Czy nie tak to powinno wyglądać? Mundial się zaraz skończy, a przecież Smudzie (i przede wszystkim PZPN-owi) powinno zależeć, by piłka była w naszym kraju coraz popularniejsza i by patrzono na niego i jego kadrę życzliwym okiem. Powinno mu zależeć, żeby za rok jakaś gospodyni domowa powiedziała do męża: “Widziałam kiedyś tego Smudę, jak coś mówił przed meczem, który chciałeś oglądać. Fajny facet, trzymam za niego kciuki”.
Gdzie jest “Franz”? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? Podobno Grzegorz Lato wysyłał go do RPA, ale Smuda miał odmówić. Jak to “odmówić”? To on nie jest zwykłym pracownikiem? Ma w kontrakcie zapisane “latem się opierdalam”?