W “Przeglądzie Sportowym” przeczytaliśmy bardzo ciekawy wywiad z Łukaszem Mazurem, nowym prezesem Górnika. I napiszemy jedno – witamy na pokładzie, panie prezesie! Momentami się nie zgadzaliśmy, jak chociażby przy ocenie Jana Urbana, ale i tak zacieraliśmy ręce, że ktoś nie boi się mówić głośno tego, co sądzi. Momentami wydawało nam się, że Mazur posuwa się za daleko. Ale generalnie nasza nota za styl dla nowego szefa z Roosevelta – 9/10! Facet, przynajmniej na razie, podchodzi pod idealnego prezesa – takiego, jakiego Weszło chciałoby widzieć w każdym klubie.
Przeczytajcie niektóre wypowiedzi…
(o krytykowaniu zespołu): – Nie będę z siebie robił głupka. Mam trzydzieści kilka lat, coś w życiu osiągnąłem, a moje słowo coś znaczy dla wielu osób. Trzeba się szanować. Jeśli powiem, że było cudownie, a gra wyglądała źle, to ludzie będą gadać, że zgłupiałem. Jeśli powiem tak trzy razy, pomyślą, że nie można mi wierzyć. Bądźmy ludźmi poważnymi.
(o sytuacji Górnika): – Bądźmy szczerzy, Górnik uczciwie zapracował na pierwszą ligę. Grą, transferami i pychą. Po tym jak w klubie pojawiła się firma Allianz, działacze Górnika zaczęli grzeszyć pychą. “Jesteśmy wielkim klubem, mamy dużo kasy, nikt nam nie podskoczy”. Tak myśleli. Tu więcej się mówiło niż robiło. Mało kto pamiętał, że jeszcze niedawno ten wielki Górnik ledwo wiązał koniec z końcem i miał najniższy budżet w lidze. W ekstraklasie utrzymywał się dzięki takim akcjom, po których mówiono, że Bóg jest kibicem Górnika.
(o polskich piłkarzach): – Każda personalna decyzja to ryzyko. Urban mógłby się zmarnować i w Zabrzu. Cenię go za to, co zrobił w Legii. Podoba mi się, że zawodnicy mu się zbuntowali… Treningi były za ciężkie? W naszej lidze? Przerwa świąteczna za krótka? Jak komuś przeszkadza trawa albo piłka, która się źle odbija, to taki człowiek nie może być piłkarzem. Podejście, że wszystkiemu winny jest trener, a ci biedni piłkarze są przemęczeni, bardzo mnie bawi. Zawodnicy uczą się w ten sposób, że mogą zwolnić trenera.
(o obrażaniu kibiców): – Piłkarz obrażający trenera czy kibiców nie szanuje swojego klubu. Kiedy dowiedziałem się, że Mariusz Pawełek pokazał kibicom środkowy palec, moją pierwszą reakcją była myśl, że powinni mu ten palce, k…, złamać. Kibice to ludzie, którzy ciężko pracują, często na nocną zmianę, za 1500 zł. I wydają te cholerne 20 złotych, drą się na całe gardło, bo żyją tym klubem przez 24 godziny na dobę. Po to, żeby jakiś idiota pokazał im “fuck you”? Wyobraźmy sobie sprzedawcę telewizorów w sklepie, którego pan jest właścicielem. Przychodzi klient, jest wyjątkowo upierdliwy, zadaje mnóśtwo pytań. I zarzuca sprzedawcy, że ten mu źle tłumaczy. Na co handlowiec pokazuje mu środkowy palec. Co by pan zrobił? (…) I to w trybie natychmiastowym! Domagałbym się rozwiązania umowy z winy zawodnika. To jest tak rażące naruszenie zachowań, że gorzej być nie może. Inna kwestia, że to zwykły brak kultury osobistej. Rażący.
(o administracji Górnika): – Kiedy przyszedłem do klubu, administracja była rozbudowana do monstrualnych rozmiarów, z sześcioma księgowymi. Więc o czym my w ogóle mówimy? Miałem wrażenie, że ta cała otoczka administracyjna nie jest dla części sportowej, tylko część sportowa jest po to, by administracja miała co robić.
(o wysyłaniu gwiazd do rezerw): – Jeśli nie będą się łapać do pierwszej drużyny, to zagrają w drugim zespole. A że zarabiać będą kilkadziesiąt tysięcy? To nie mój problem, nazwiska nie grają. Jeśli nie wykonują dobrze swojego zawodu i nie łapią się do pierwszej drużyny, to grają w rezerwach. Proste! Co mnie obchodzi, ile taki piłkarz zarabia? I tak mu muszę płacić. Na pewno nie będę płacił za wolne soboty i niedziele w objęciach małżonki.
(o sprowadzaniu na mecze zasłużonych piłkarzy): – To mój obowiązek. Tak robią najlepsze kluby, które są na topie. Nie wyrywkowo, ale bez przerwy. Odwołują się do tradycji. Przykład pierwszy z brzegu. Bayern gra w Lidze Mistrzów z Manchesterem. Słyszymy, że Karl-Heinz Rumennige zakłada się z Ulim Hoennesem, czy jednak Wayne Rooney zagra przeciwko Bayernowi. I to jest piękne. Bo to ludzie tego klubu, tam się wychowali i dorastali. VIP-em w Polsce zawsze była osoba, której zarząd z łaski kapnął specjalnym karnetem na cały sezon. Najczęściej były to i tak osoby, które na takie bilety było stać i bez pomocy. Ale to trzeba zmienić. Hubert Kostka, Jan Kowalski, Henryk Latocha czy Jan Banaś zawsze dostaną u nas karnety. Takich piłkarzy mamy zresztą wielu.
(o celach): – “Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” – tak śpiewają nasi kibice. To jest Górny Śląsk, tu się ceni pracę, oddanie. Walka musi być.
Mamy nadzieję, że to nie jest tylko element autopromocji i że za rok Łukasz Mazur podpisze się pod każdym z wypowiedzianych słów.