Reklama

Brawo Andrzej Lesiak!

redakcja

Autor:redakcja

20 sierpnia 2009, 13:02 • 6 min czytania 0 komentarzy

Jak Andrzej Lesiak przechodził do Zagłębia, to daliśmy mu taki prywatny kredyt zaufania – za cholerę gościa nie znamy, ale jest młody, inteligentny i to jednak zawsze fajnie, jak ktoś nowy w tym zatęchłym szkoleniowym kociołku zamiesza. Potem przyszły trzy kolejki, które dały nam do myślenia – że może jednak Lesiak nie nadaje się zupełnie do niczego.
No ale dziś znowu w niego uwierzyliśmy. Pewnie i tak nie ma to znaczenia, bo zaraz straci pracę i następnej nie dostanie, ale trzymamy za niego kciuki. Lesiak powiedział szczerze, że jego niektórzy piłkarze nie nadają się na ekstraklasę, za co rzucił się na niego redaktor Michał Guz z “Przeglądu Sportowego”. Zdaniem Guza, trener nie ma prawa otwarcie krytykować zawodników.

Brawo Andrzej Lesiak!

Hmm, bardzo ciekawa koncepcja. Ciekawe, czy Trapattoni o niej słyszał?

Naprawdę, nic bardziej debilnego ostatnio nie czytaliśmy. Kto ma krytykować piłkarzy, jeśli nie trener? Czy nie ma racji Lesiak, mówiąc: – Niech mi nikt nie mówi, że w pięć tygodni można przygotować zawodnika, skoro on nie nauczył się grać w piłkę przez tyle lat… To zresztą bardzo łagodne zdanie. Kilka innych cytatów:

– Po pierwsze wyniki nie świadczą o grze. Po drugie, Zagłębie Lubin jest obecnie w Ekstraklasie, która niesie o wiele większe wymagania niż pierwsza liga. Zagłębie wywalczyło awans z drugiego miejsca. Nie będę szerzej oceniał tego, w jakim stylu zespół awansował, bowiem nie było mnie wówczas w klubie. Wiem jednak, jak grało wówczas Zagłębie, ponieważ miałem okazję obejrzeć kilka spotkań z wiosny, ale nie jest moją rolą ocenianie tego, co prezentował zespół, gdy mnie tutaj nie było. Lecz tak jak powiedziałem tuż po moim przyjściu, zespół mimo sukcesu potrzebował wzmocnień. Z ludźmi odpowiedzialnymi wówczas za klub, czyli przede wszystkim z panem prezesem Jeżem, ustaliliśmy, że musi przyjść nowy bramkarz, który zaostrzy rywalizację na tej pozycji, jak również pięciu nowych zawodników. Lecz nie takich, którzy będą stopniowo wchodzić do drużyny, ale takich, którzy będą do gry. Od razu. To miały być konkretne wzmocnienia. Tymczasem za mojej kadencji z obiecanych piłkarzy przyszedł jedynie Sreten Sretenović, który był ogromnym wzmocnieniem. Niestety był, ponieważ w pojedynku z Wisłą straciliśmy go na całą rundę. Kilka dni temu przyszedł Piotrek Świerczewski, który w Gliwicach zagrał solidne spotkanie. I to wszystko. Mnie też bardzo boli to, że przegraliśmy po raz kolejny, że znów straciliśmy cztery bramki. Lecz my, czyli ja i sztab trenerski nie jesteśmy w stanie przed meczem przewidzieć, który z zawodników, jakich delegujemy na murawę, podczas meczu zrobi błąd indywidualny, który będzie nas kosztował stratę gola. Nie wypieram się swoich słów z początku pracy w Lubinie. Uważam, że jesteśmy zespołem dysponującym potencjałem na Ekstraklasę, ale mamy w składzie też zawodników, których dziś Ekstraklasa przerasta, co było widać nie tylko w meczach z Legią i Wisłą, ale także z Piastem. Na dwanaście straconych bramek dwie są samobójcze, cztery kolejne padły po błędach indywidualnych, zaś dwie zawdzięczamy błędom sędziów. Te porażki bardzo bolą, tym bardziej, że drużynę buduje się od tyłu, od obrony. A jak widzieliśmy, obojętnie kogo bym nie wstawił w defensywie, to niestety zawodnicy wciąż robią błędy indywidualne. A jeżeli pomyłki zdarzają się w formacji obronnej, to często kończy się to stratą bramki. Taka jest brutalna rzeczywistość.

Reklama

– Dobrze. Jeśli chodzi o Koronę, to wygrała ona pierwszy mecz z rozbitą po przygodzie z europejskimi pucharami Polonią, a kolejne dwa spotkania przegrali 5:0 z Lechem, a mogli co najmniej dziewięć, przegrali także z Jagiellonią. Nie interesują mnie jednak inne drużyny, a przede wszystkim moja własna. Cały czas budujemy zespół. Fergusonowi potrzeba było czterech lat, żeby zbudować mocny zespół. Czterech lat. Osobiście jestem rozczarowany tym, że choć wszyscy wiemy, że musimy budować zespół, to jednak brakuje nam jakości. Obecna kadra Zagłębia jest za uboga. Przychodząc tutaj, prowadząc rozmowy, miałem zupełnie inny obraz tego, jak to będzie wyglądało. Oczywiście, miałem świadomość tego, jakim potencjałem dysponuje zespół, który awansował do Ekstraklasy, ale miałem też zapewnienia, że ten zespół, zgodnie z moją wolą, zostanie wzmocniony zawodnikami, którzy będą decydować o obliczu Zagłębia. Tymczasem nie ma wzmocnień, a mamy jedynie zawodników, którzy mają potencjał. A od kogo oni mają się uczyć? Ja nie odmawiam zaangażowania Jasińskiemu, Kocotowi, Rymaniakowi. Oni na treningach i meczach wprost wyłażą ze skóry, ale to są zawodnicy, którzy obecnie pewnego progu nie przeskoczą. A ja potrzebuję piłkarzy, którzy już teraz będą grać w Ekstraklasie na wysokim poziomie, a nie za rok, czy dwa.

– Przepraszam, ale to ja odpowiadam za drużynę. Dotychczas to ja brałem, i biorę nadal, odpowiedzialność za wyniki, jakie prowadzony przeze mnie zespół uzyskuje. Ja już wcześniej mówiłem, że od pierwszego dnia mojej pracy żaden z piłkarzy nie znajduje się pod specjalnym, ochronnym parasolem. Wygrywamy i przegrywamy wspólnie. Lecz jak już mówiłem, nie jestem w stanie przewidzieć, decydując się na wstawienie do składu danego zawodnika, że on w trakcie meczu popełni brzemienny w skutkach błąd indywidualny. Czy mogłem przewidzieć, że Kapias strzeli na Legii bramkę samobójczą? Albo to, że Jasiński popełni błąd w meczu z Piastem? Gdybym miał alternatywę, to w ich miejsce wstawiałbym innych zawodników, innym dałbym szansę wykazania się. Nie będę wypierał się swoich słów, dlatego powtórzę, że niektórzy zawodnicy nie są jeszcze przygotowani na grę w Ekstraklasie. Jestem ponadto rozczarowany grą niektórych zawodników i tego też nie będę się wypierał. Z jednej strony dziennikarze wypominają zawodnikom, że zarabiają ogromne pieniądze, a trener ich nie krytykuje, dlatego byli pod parasolem ochronnym przez pewien czas. Tylko wszystko ma swoje granice. Gdyby błędy zdarzały się juniorowi, to wówczas nie byłoby problemu. Lecz my mówimy także o doświadczonych zawodnikach. O takim, który przechodzi obok gry, albo puszcza bramki. A to są ludzie, którzy mają dać temu zespołowi doświadczenie i stabilizację. Można wyrzucić zawodnika, ale co to da? Przecież on ma podpisany kontrakt, więc nawet jeśli ześlesz go do rezerw, to i tak klub będzie musiał mu płacić. W końcu zmienią trenera, on wróci do drużyny i będzie triumfował. Zawodnika możesz wyrzucić, jeśli masz dla niego nie alternatywę. A my nie mamy. Poza tym mówimy tylko o jednym meczu. Całą winę za wyniki biorę na siebie ja, żeby nie było żadnych wątpliwości. A także za grę zespołu. Nie chciałbym, aby ktoś teraz zinterpretował moje słowa w ten sposób, że zrzucam odpowiedzialność za słabe wyniki na piłkarzy. Nie, absolutnie. Ja jedynie mówię, że w danym meczu ten i ten zawodnik popełnił błąd, fatalny w skutkach, co zresztą większość, jeśli nie wszyscy widzieli. Lecz mam świadomość tego, że to przede wszystkim ja jestem odpowiedzialny za wyniki. Dlatego krytykę za słabe rezultaty i grę biorę przede wszystkim na siebie.


Być może facet jest słabym trenerem. Ale i tak jest w naszej lidze potrzebny. Bo teraz wśród trenerów panuje dziwna moda, żeby wszystkie porażki brać na siebie, a nad nieudolnymi piłkarzynami roztaczać parasol ochronny. Może pora jednak zacząć mówić prawdę? Może czas nazywać pierdoły pierdołami, nieudaczników nieudacznikami, a głupków głupkami? Może czas, by ligowe kaleki zetknęły się z rzeczywistością? Niestety, ludzie mówiący prawdę mają z reguły w życiu trudniej.


PS
Gratulujemy red. Guzowi – na pewno o to chodzi, aby szkoleniowcy publicznie kłamali na temat swoich zawodników i pod żadnym pozorem nie zdradzali się z prawdziwymi poglądami. A zawodników – bez względu na wyniki – trzeba głaskać.

Najnowsze

Ekstraklasa

Siemieniec: Moim małym marzeniem jest poprowadzenie klubu w Lidze Mistrzów

Bartosz Lodko
9
Siemieniec: Moim małym marzeniem jest poprowadzenie klubu w Lidze Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...