Nasz informator z zarządu PZPN twierdzi, że wszystko przebiega zgodnie z wcześniej przyjętym scenariuszem. Dymisja Leo została już zaplanowana przez prezesa Latę i zaakceptowana przez większość członków zarządu, co nieoficjalnie omówiono w Kielcach. Została ona tylko odroczona do następnego posiedzenia zarządu PZPN – informuje “Polska”.
Prezes PZPN Grzegorz Lato zapowiadał, że spotka się z dziennikarzami po meczu z San Marino, by wyjaśnić, jaka będzie przyszłość selekcjonera.
Czy cały ten cyrk robił po to, by obwieścić, że Leo zostaje, czy jednak rekordowa wygrana reprezentacji Polski pokrzyżowała Lacie szyki?
-Razem z Beenhakkerem mamy wspólny cel, chcemy awansować do finałów mistrzostw świata w RPA. Zarząd PZPN nie rozmawiał o zwolnieniu selekcjonera – wypalił Lato.
Skoro prezes i selekcjoner tak się kochają, to dlaczego nie wystąpili razem na konferencji? Beenhakker nie chciał rozmawiać o sprawach pozaboiskowych. Nie dał się sprowokować, żeby zejść na temat współpracy z PZPN. Powtarzał, że jego jedynym zadaniem jest awans do mundialu i nad tym pracuje.
Tym razem Lato nie znalazł czasu (jak cztery dni wcześniej w Belfaście), by zejść do szatni i pogratulować trenerowi i zawodnikom efektownego zwycięstwa. Unikał spotkania w cztery oczy z Holendrem.
Nasz informator z zarządu PZPN twierdzi, że wszystko przebiega zgodnie z wcześniej przyjętym scenariuszem. Dymisja Leo została już zaplanowana przez prezesa Latę i zaakceptowana przez większość członków zarządu, co nieoficjalnie omówiono w Kielcach. Została ona tylko odroczona do następnego posiedzenia zarządu PZPN.
Podstawą decyzji ma być podjęcie przez Beenhakkera współpracy z Feyenoordem bez zgody PZPN, a także krytyczne wypowiedzi na temat pracodawcy, które godzą w wizerunek związku. Do tego dochodzi porażka w kompromitującym stylu z Irlandią Płn.
Na przedmeczowym posiedzeniu zarządu w Kielcach oficjalnie nie rozpatrywano zwolnienia Leo.
– To nie czas i miejsce do podjęcia takiej decyzji – tonował nastrój wiceprezes PZPN Antoni Piechniczek. Wcześniej w Belfaście był bardziej stanowczy.
– To katastrofa! Tak źle nasza reprezentacja dawno nie grała – przypomniał “Piechnik”, dając wyraźnie do zrozumienia, że czas Beenhakkera w polskiej kadrze dobiegł końca.
Leo nie mógł we wtorek czy w środę w ciągu dnia zostać zwolniony. W takim przypadku nie poprowadziłby drużyny wieczorem przeciwko San Marino. Trudno w meczu eliminacji mistrzostw świata zatrudnić nowego selekcjonera kilka godzin przed meczem. Nie wchodziło też w grę przegłosowanie dymisji po cichu i obwieszczenie tego po spotkaniu, bo spotkałoby się to z krytyką mediów i było podstawą dla prawników Leo do ubiegania się o odszkodowanie.
Lato podczas wieczornej środowej konferencji nie użył stwierdzenia, że Leo nie zostanie zwolniony. Powiedział tylko, że zarząd PZPN nie rozmawiał w Kielcach o dymisji i trener dowie się o niej pierwszy. Już samo to zdanie jest sugestią, że dymisja wchodzi w grę. Lato zapowiedział, że Beenhakker zostanie wezwany na najbliższe posiedzenie zarządu PZPN i będzie się musiał wytłumaczyć ze swoich błędów szkoleniowych i samowolnego podjęcia współpracy z Feyenoordem.
Prominentny działacz z Krakowa Janusz Hańderek ujawnił, że decyzja o przyszłości Holendra zapadnie właśnie na następnym posiedzeniu zarządu za trzy tygodnie.
Jak ustaliliśmy, zostanie zgłoszony z sali wniosek o dymisję Beenhakkera. Wynik głosowania wydaje się oczywisty. Do tego czasu prawnicy muszą dokładnie opracować strategię, jak przygotować zwolnienie, by uniknąć odszkodowania. A Leo zarabia aż 800 tys. euro rocznie.
Największe szanse, by zastąpić Leo, ma trener Górnika Zabrze Henryk Kasperczak, kolega Laty ze Stali Mielec i kadry.
Możliwy jest też scenariusz, że Beenhakker poprowadzi kadrę do 30 czerwca, a następnie obejmie posadę dyrektora sportowego Feyenoordu Rotterdam. Stąd zaproszenie do współpracy członka zarządu PZPN Stefana Majewskiego, który od lipca może przejąć drużynę i poprowadzić ją w czterech jesiennych meczach eliminacyjnych. Po ich zakończeniu zostałby do Euro 2012 asystentem nowego selekcjonera Jerzego Engela.