Reklama

PZPN sprawdza, jakie są możliwości wywalenia Beenhakkera na bruk?

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2009, 02:45 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wojna pomiędzy działaczami PZPN a selekcjonerem reprezentacji Polski Leo Beenhakkerem trwa od blisko tygodnia. Zdaniem “Polski” trwają już konsultacje z prawnikami, jak można rozwiązać kontrakt Holendra bez wypłacania mu odszkodowania…
Na razie panowie uśmiechają się do siebie sztucznie, zapewniając, że konfliktu nie ma, jednak obie strony już toczą zakulisowe gry. Status quo potrwa do końca marca. Wówczas zagramy mecz eliminacji mistrzostw świata z Irlandią Północną. – Jeśli przegramy, to kaplica – mówił prezes PZPN Grzegorz Lato.Kolejny spór Leo z szefostwem piłkarskiej centrali wybuchł po tym, jak wiceprezes PZPN Antoni Piechniczek ujawnił mediom treść tajnej rozmowy między Holendrem a Latą. Potwierdziła ona, że Leo kłamał, zaprzeczając w mediach, że nie dostał żadnej propozycji pracy w Feyenoordzie Rotterdam.

To jednak dopiero początek sporu. W tym tygodniu selekcjoner ma spotkać się z Latą. Prezes PZPN już pręży muskuły i twierdzi, że zażąda od Beenhakkera wyjaśnień. Leo, choć nie uzyskał zgody Laty, pojawił się bowiem w piątek na oficjalnej konferencji holenderskiego klubu. I został, jak twierdzi, społecznym doradcą technicznym.

Leo wie doskonale, że spotkanie z Irlandią Północną to dla niego mecz o wszystko. Porażka będzie kosztować go utratę posady. Podczas piątkowej konferencji w Rotterdamie przyznawał, że zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się wokół jego osoby.

Na pytanie holenderskich dziennikarzy, czy w przyszłym sezonie wyobraża sobie pracę w Feyenoordzie już na normalnych zasadach w roli trenera lub dyrektora sportowego, Leo odparł:
– Wiadomo, że jeśli przegram dwa mecze, mogę zostać z reprezentacji Polski zwolniony. Jestem w piłce już wiele lat i przyzwyczaiłem się, że wszystko może się zdarzyć. Nigdy nie mówię nigdy.
Udział Leo w konferencji w Rotterdamie był dla działaczy PZPN ciosem niezwykle upokarzającym.

Bo z jednej strony Beenhakker cały czas powtarzał, że praca z reprezentacją Polski jest dla niego priorytetem, z drugiej jednak ostentacyjnie pozował do zdjęć w Feyenoordzie. W piątek Holender dostał zaproszenie od Grzegorza Laty na posiedzenie zarządu PZPN. Wybrał konferencję w Rotterdamie. I typowym dla siebie poważnym tonem stwierdził, że posada w Feyenoordzie nie będzie kolidowała z jego obowiązkami w Polsce. Wywołał swoim zachowaniem oburzenie. Po tym, jak wiceprezes Piechniczek ujawnił prasie tajne negocjacje Laty i Beenhakkera, autorytet Leo, którym dotąd cieszył się wśród kibiców, został poważnie nadszarpnięty.

Reklama

Holenderskie media nie mają najmniejszych wątpliwości, że Beenhakker szykuje sobie grunt w Rotterdamie na wypadek niepowodzenia w meczu Polaków z Irlandią Północną. Sam Beenhakker na prowizorycznej konferencji prasowej w portugalskiej Albufeirze, gdzie reprezentacja Polski przez ostatnie kilkanaście dni przebywała na zgrupowaniu, trzykrotnie przyznawał, że pomoże Feyenoordowi w budowie zespołu na przyszły sezon. A co będzie później, trudno wyrokować.

Na razie Feyenoordu na Beenhakkera nie stać. Na wydatek blisko miliona euro za sezon (tyle Leo dostaje w Polsce) dla klubu pogrążonego w finansowym kryzysie to zbyt wiele. Feyenoord prowadzi jednak zaawansowane negocjacje z kilkoma możnymi sponsorami. Latem do jego kasy ma wpłynąć nawet kilkanaście milionów euro. To już przesądzone. I wówczas pieniądze na zatrudnienie Beenhakkera by się znalazły.

Prezes Lato traci powoli cierpliwość. Jego współpracownicy przyznają, że zwolniłby Holendra już dziś, a najchętniej wczoraj, ale w roli prezesa PZPN nauczył się dyplomacji. Zresztą wyrzucanie trenera reprezentacji miesiąc przed kluczowymi meczami w eliminacjach MŚ byłoby wizerunkowym strzałem w stopę. Zwłaszcza że za Holendrem murem stoją piłkarze. Lato nie zdecyduje się pójść na wojnę z zawodnikami.

Już trwają jednak konsultacje z prawnikami, w jaki sposób można rozwiązać kontrakt z Beenhakkerem bez konieczności wypłaty ogromnego odszkodowania. Jak udało nam się ustalić, Lato zamierza wysłać nie tylko notę protestacyjną do Feyenoordu, ale o sytuacji chce powiadomić FIFA.

Jedną z rozważanych możliwości jest też zerwanie umowy z Leo i pójście na długotrwałą wojnę sądową. Niewiele osób pamięta, że PZPN procesuje się już z Izbą Skarbową za niesłuszne – zdaniem prawników związkowych – zapłacenie zaległego podatku. Chodzi o kwotę blisko 9 mln zł. W przypadku wygranej – a niezależni eksperci przyznają rację PZPN – już z samych odsetek można by pokryć odszkodowanie Beenhakkera.

Najnowsze

Hiszpania

Kompromitacja Królewskich. Czy oni wyszli w ogóle na boisko? [NOTY REALU]

Patryk Stec
3
Kompromitacja Królewskich. Czy oni wyszli w ogóle na boisko? [NOTY REALU]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...