Reklama

Zenit zdobywa Superpuchar Europy, nasz przyjaciel Ivo szaleje!

redakcja

Autor:redakcja

29 sierpnia 2008, 23:16 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ivica Kriżanac po zdobyciu Pucharu UEFA dodał do swojej kolekcji Superpuchar Europy. Zenit Sankt Petersburg wygrał z Manchesterem United 2:1 i dał kolejny sygnał całemu światu, że rodzi się prawdziwa potęga. Nas ten wynik cieszy podwójnie, ponieważ z Kriżanacem swego czasu naprawdę się przyjaźniliśmy. Postaramy się w najbliższych dniach zrobić z nim jakiś fajny wywiad. Ivo, serdeczne gratulacje!
Kriżanaca poznaliśmy w jego ulubionym polskim mieście, czyli w Poznaniu. Początkowo byliśmy zaskoczeni – co to za piłkarz, który wypija tyle piw i wypala tyle papierosów? Ale potem okazało się, że to cały on – całkowicie wyluzowany, nie przejmujący się absolutnie niczym, żadnymi zakazami. I potem na boisku też grał, jakby nie miał układu nerwowego.

Zenit zdobywa Superpuchar Europy, nasz przyjaciel Ivo szaleje!

Z tamtego spotkania zapamiętaliśmy, jak opowiadał o wyrzuceniu go ze Sparty Praga.
– Nu, taki chuj na mnie doniósł, że ja pistolet! – mówił z klasycznym dla siebie akcentem.
– Jaki pistolet?
– Nu, że pistolet mam.
– Gdzie?!
– Nu, w autu.
– Jezu, Kriża, o jakim ty pistolecie mówisz?
– Nu, to była marka Beretta.

My się dziwiliśmy, że miał gnata, a on nam podawał rok produkcji. Potem opowiadał o wojnie, o tym, że jak spotka Serba Svitlicę „to mu w glace!”, apelował „Ł»urawski, ty na spotkanie ze mną to podwójne ochraniacze załóż, bo ja ci nogi połamię”. To wszystko było takie pół żartem, pół serio. Chociaż lubił straszyć rywali. Kiedyś do Madeja stwierdził przed meczem: – Te, Madej. Ja cię pierwsza minuta zajebiu! I potem ja ty do mnie podbiegniesz, to ja cię zajebiu bardziej! I rzeczywiście, jak w pierwszej minucie wyciął Madeja, to potem ówczesny pomocnik Lecha robił wszystko, by tylko nie znaleźć się w tym samym sektorze boiska…

Co nas zaskoczyło, już wtedy, na pierwszym spotkaniu mówił, że gra tylko dla pieniędzy, a piłka jako taka zupełnie go nie interesuje. Uważał się też za najlepszego obrońcę w Europie, dziwnym tylko zbiegiem okoliczności grającego w polskiej lidze.

Kiedyś dzwoni latem i mówi: – Przyjaciel, ja nie wiem, co robić! Ty doradź!
– Ale o co chodzi?
– O kasę! Olympiakos, ja i Rivaldo. Ale tam tyle kasy oni dają, że ja zwariował. Ja ją będę na balkonie składował albo w piecu palił!

Reklama

To oczywiście mówił też ze śmiechem. Lubił się bawić. Na rozdaniu „Piłkarskich Oskarów” po zejściu ze sceny się potknął i rozsypały mu się papierosy. Kriżanac przyjechał wówczas do Warszawy z żoną i małą córeczką. Powiedział jej: – Idź do hotelu, ja za godzinę będę… I po sześciu godzinach, gdzieś tak o piątej nad ranem, na parkiecie w dyskotece nagle kzyczy, przebijając się przez muzykę: – Jezu, piąta! Dziecko, żona, hotel. Ja lecę! Nagle sobie przypomniał i pobiegł. Tyle go widziano.

Jego charakter najlepiej oddaje niepozorna historyjka z Poznania. Poszliśmy kiedyś do knajpy. On, Bartek Ślusarski i nas dwóch. Kriżanac był wyraźnie nieswój, bo prowadził samochód i nie mógł się dobrze napić. Przychodzi kelnerka, pyta co podać.
– Nu, to będzie tak. Cola… – tu pokazuje na siebie. – Małe piwo…
– Dlaczego małe? Ja nie prowadzę, zamów mi duże – przerwał Ślusarski.
Kriżanac wyraźnie niezadowolony, że jest jedynym niepijącym, ale zmienia zamówienie. – Nu, to będzie inaczej… Cola, duże piwo, małe piwo… Tym razem my przerywamy w stylu „Ślusarza”: – Kriża, duże!
– Nu, to będzie jeszcze inaczej! Cola, duże piwo, duże piwo, małe piwo…
– Duże! – odzywa się czwarta osoba.
W tym momencie Kriżanac widząc, że na placu boju został sam, poddał się i oznajmił pani przyjmującej zamówienie: – Nu, to będzie jeszcze inaczej! Cztery duże piwa!!!

Zabawa nie przeszkadzała mu w grze. Bo jak ktoś umie grać, to nie przeszkadza. Aż strach pomyśleć, co się dzieje teraz, w Rosji. Ale cieszymy, że Kriżanac odnosi sukcesy. Super chłopak, charakterny, z sercem na dłoni. Jak kogoś lubił, to by życie oddał. A jak nie lubił, to…

Ivo, trzymaj się, nie kończ kariery, tylko koś Ruskich na kasę, ile się da. I wpadnij do Polski!

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Najnowsze

Anglia

Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach

Bartosz Lodko
0
Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach

Komentarze

0 komentarzy

Loading...