Reklama

Radosław Majewski i jego milczenie:)

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2008, 23:48 • 2 min czytania 0 komentarzy

Widać, że Radosław Majewski to jeszcze chłopak nieobyty z mediami. Rozbawił nas wywiad z nim z najnowszej „Piłce Nożnej”. Otóż Majewski bardzo nie chciał odpowiadać na pytania dotyczące afery we Lwowie. Tak nie chciał, że odpowiadał…
Po pierwszym pytaniu na ten temat Majewski oznajmił: – Nie mam w tym temacie nic do powiedzenia.

Radosław Majewski i jego milczenie:)

I myśleliśmy, że to koniec, ale nie – potem mamy taki dialog…

Zdaje pan sobie sprawę, że brak jakichkolwiek komentarzy nie przemawia na waszą korzyść, bo ktoś może pomyśleć, iż skoro stanowczo nie zaprzeczacie, to na pewno macie nieczyste sumienia?
Najpierw niech Polski Związek Piłki Nożnej i Leo Beenhakker postanowią coś w tej sprawie, a potem chętnie odpowiem na wszystkie pytania. Na razie jest za wcześnie. Po prostu nie chcemy wychodzić przed szereg.

Ale pojawia się coraz więcej plotek i pewnie nie wszystkie są prawdziwe, a to z kolei źle wpływa na wasz wizerunek. Ciągle jednak miliczycie.
To akurat fakt, bo przeczytałem już nawet, że musiałem z Ukrainy wracać na swój koszt. Z hotelu we Lwowie też nie wychodziliśmy. Mówiąc krótko – brednie. Ale wie pan co? Niech gadają. Ja wiem, jak było.

W mediach trwa nagonka na waszą trójkę. Jak pan sobie z tym radzi?
Staram się nie oglądać wiadomości i nie czytać gazet. Selekcjoner powiedział ostatnio, że powinienem skupić się wyłącznie na piłce. Zastosowałem się do uwag Holendra i na przykład w piątek oglądałem tylko powtórkę meczu ligi francuskiej, a potem potyczkę Wisły Kraków z PGE GKS Bełchatów. Chcę się odciąć od tego zamieszania.

Reklama

Jak na aferę zareagowały władze Polonii? Czy jeśli się okaże, że jesteście winni, klub wyciągnie wobec pana konsekwencje?
Rozmawiałem już z trenerem Jackiem Zielińskim, przedstawiłem swoją wersję i wydaje się, iż szkoleniowiec mi uwierzył, bo przecież w piątek wyjechałem na przedmeczowe zgrupowanie z drużyną, a w dodatku wie, jaki jestem. Także na temat jakichkolwiek konsekwencji nie mi, przynajmniej na razie, nie wiadomo.

A jak zachowali się pana rodzice?
I to jest właśnie problem, gdyż ja staram się odciąć od zamieszania, rodzice natomiast śledzą wszystkie doniesienia ze wzmożoną uwagą. Pruszków to niezbyt duże miasto, dlatego wszyscy ich zaczepiają – w pracy, sklepie, na ulicy – i pytają, jak było naprawdę. Ale pocieszam się tym, że to mi wierzą. W końcu jestem ich synem.

Tyle. Sporo się nagadał jak na „nie mam nic do powiedzenia”, co?:)

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...