A więc stało się. Tomasz “international level” Zahorski zastąpił w kadrze na mecz z Ukrainą kontuzjowanego Łukasza Piszczka. Z takim snajperem we Lwowie zapowiada się prawdziwa kanonada.
Jeśli Zahorski wyjdzie na boisko (a pewnie tak się stanie), będzie to jego jedenasty mecz w reprezentacji Polski. Do tej pory strzelił jednego gola – z Estonią. O ile dobrze sobie przypominamy, to wtłoczył piłkę z metra.
W klubie też nie strzela – w dwóch do tej pory rozegranych kolejkach nie zrobił ani jednej akcji. No, ale liga to co innego – on jest stworzony do wyższych celów. Tak mówi wielki Leo.