Czy ktoś widział Michała Listkiewicza? Lada chwila zaczną go szukać poprzez program “Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”, a jego zdjęcia będą w telewizjach pokazywały gwiazdy. No bo czy to nie dziwne, że w chwili gdy polska piłka jest kompletnie zdezorganizowana on zapadł się pod ziemię? Ostatnio widziano go gdzieś w województwie lubuskim, gdzie podobno ma działkę (jedną z wielu zresztą, bo jak wiadomo sędziowskie diety zawsze były wysokie…).
Widać, że Listkiewicz cały nasz futbol ma gdzieś. Owszem – my nawet wolimy jak on pieli grządki i trzyma się jak najdalej od piłki i broń Boże nie sugerujemy, że “Listek” w mig posprzątałby cały bałagan. Ale funkcja prezesa chyba do czegoś jednak zobowiązuje? Mamy świadomość, że gdyby Listkiewicz zabrał głos to pewnie jeszcze bardziej skompromitowałby związek i siebie, ale skoro już pobiera pieniądze za swoją nieudolną pracę to niech ją chociaż wykonuje!
Na razie ML się schował, a z ukrycia wyjdzie pewnie dopiero wtedy, gdy będzie można strzelić sobie fotkę z kimś pokroju Platiniego. I będzie znów opowiadał, jak to załatwił Polsce Euro 2012, co oczywiście jest zabawne, bo Euro załatwił Ukrainiec Surkis. No i stwierdzi, że on się organizacją ligi nie zajmuje, tylko organizacją mistrzostw. A wypadałoby chyba, żeby zanim porwie się na największy turniej w Europie, dobrze zorganizował cokolwiek. Cokolwiek! Bo na razie jest jeden wielki burdel.
Nie trafia też do nas argument, że każdy ma prawo do urlopu. Przecież sam Listkiewicz nie tak dawno kłamał, że zjazd zorganizuje w sierpniu i argumentował: – Może niektórym będzie szkoda urlopów, ale trudno. Nie czas myśleć o wakacjach, gdy trzeba ratować piłkę!
Prosimy – nie wpisujcie w komentarzach “już lepszy Listkiewicz niż Lato”, bo to nieprawda. Wiecie dlaczego? Ponieważ “Listek” celowo otoczył się takimi miernotami, żeby błyszczeć na ich tle. Spokojnie rozgrywa sobie prywatną gierkę, układa klocki tak, aby zawsze być na szczycie. Jest po prostu cwany. I dlatego lepszy byłby prosty chłop Lato, po którym wreszcie mógłby przyjść normalny prezes…
Aha, no i jeszcze jedno. Natknęliśmy na taki oto wywiad z Listkiewiczem sprzed kilku miesięcy. Zobaczcie, kolejne obietnice których nie dotrzymał!
– Sam zamierzam wprowadzić do związku prokuratora! Na niedzielnym zjeździe antykorupcyjnym zgłoszę projekt walki z oszustami. Najważniejszy punkt to wprowadzenie do PZPN piłkarskiego prokuratora. Ta osoba dostanie swoich ludzi, budżet, będzie jeździć po Polsce, oglądać mecze i jeśli coś jej podpadnie, to od razu będzie mogła wszcząć postępowanie. Tę ideę podsunął mi Reiner Koch, sędzia Sądu Najwyższego, który został takim prokuratorem przy niemieckiej federacji piłkarskiej.
– Kto będzie tym prokuratorem?
– Idealny byłby ktoś formatu profesora Zolla, postać powszechnie szanowana. Może kogoś zaproponuje minister sportu, pan Drzewiecki? A przy okazji chciałbym odpowiedzieć panu ministrowi, który powiedział, że skoro upadł Związek Radziecki, to i PZPN upadnie. Nie ma racji. Upaść może prezes Listkiewicz, ale związek nigdy nie upadnie. Istnieje już 90 lat, a będzie istniał 190 i dłużej.
– Ma pan jeszcze inne pomysły?
– Chcę, aby powstała strona internetowa poświęcona korupcji. Tam, anonimowo, będzie można zgłaszać podejrzenia dotyczące poszczególnych meczów. Niektóre sygnały mogą okazać się prawdziwe.
– Coś jeszcze?
– W każdym klubie, od przysłowiowego Ruchu Ryki do pierwszej ligi, wszyscy pracownicy, od magazyniera do prezesa, powinni wypełnić deklarację, że nie będą brali udziału w korupcji i będą zgłaszać znane im przypadki. Jeśli ktoś złamie te zasady, i klub, i PZPN będą mogli wystąpić przeciwko niemu na drogę prawną, z pozwem.
Niezłe, co?