Reklama

Cynik! Namaścił następcę, by błyszczeć na jego marnym tle

redakcja

Autor:redakcja

06 lipca 2008, 01:07 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdzie był Michał Listkiewicz, gdy Pan Bóg rozdawał honor – tego nie wiemy. Może w tym czasie brał koperty z czymś innym. W każdym bądź razie Misio znów się ośmiesza i bez krzty zażenowania pokazuje, jak małym jest człowieczkiem – otóż właśnie zmienił zdanie i raczej jednak będzie kandydował w następnych wyborach na prezesa PZPN. Tym samym na miano naiwniaka roku zasłużył minister Drzewiecki. Śmiejmy się z niego, że uwierzył w zapewnienia „Listka” o dymisji. Buahahaha! A „Listek” jest cynikiem roku – namaścił Latę na następcę, by… błyszczeć na jego tle.

Na początek piosenka, której Listkieczowi na pewno nie zaśpiewamy…

Cynik! Namaścił następcę, by błyszczeć na jego marnym tle

Powiedzmy to sobie dosadnie, tak jak mówią prawdziwi mężczyźni – Listkiewicza słowo jest gówno warte. Jeszcze w kwietniu „Gazecie Wyborczej” prezes L. powiedział: – Patrząc na korupcję w piłce, prezesem byłem o cztery lata za długo. Ze względu na Euro 2012 uważam, że jestem nim o cztery za krótko. Ale 14 września tego roku odchodzę definitywnie.

Z kolei „Super Expressowi” wyznał wtedy dość bezczelnie: – Realny termin zjazdu to końcówka wakacji, przełom sierpnia i września. Wprawdzie już słyszałem głosy działaczy, że może później, bo wakacji szkoda, ale to mnie nie przekonuje. Trudno, najwyżej w tym roku wakacji nie będzie. Las płonie, więc trzeba go gasić.

I aż dziw bierze, że w te kłamstwa dziennikarze uwierzyli, biorąc pod uwagę, że wcześniej czterokrotnie ML obiecywał dymisję i za każdym razem łamał słowo. Zresztą, dziennikarze… Uwierzył też minister Drzewiecki i ogłosił sukces rządu – proszę, nikt Listkiewicza pozbyć się nie mógł, a jemu się udało. Jeszcze nie wiedział wtedy Mirek, że został owinięty wokół palca i skazany w przyszłości na publiczne obśmianie. On naprawdę sądził, że tupnął swoją krótką nóżką, zakręcił wąsem i struchlały „Listek” czym prędzej postanowił zrezygnować z posadki. Boże, skąd biorą takich ludzi? Poprzedni ministrowie włosy sobie z głowy rwali i Listkiewicza przegonić nie mogli, a Drzewiecki sądził, iż w czasie jednej rozmowy był tak przekonujący? Takiemu naiwniakowi nie powierzylibyśmy psa do pilnowania albo rybek do nakarmienia, a co dopiero całego sportu…

Przestrzegano Drzewieckiego, że to tylko zagrywka Listkiewicza, taktyczny krok w tył i wycofanie się na upatrzoną pozycję, by z niej w odpowiednim momencie zaatakować. Sugerowano, że Misio zaraz da się przekonać proszącym go, by został. Powie – chcę odejść, ale nie mogę. Wszyscy mnie błagają, bym został… No i proszę. przeczytajcie sami. Oto fragment rozmowy z Listkiewiczem z „Dziennika”…

Reklama

– Nikt się mnie z PZPN nie pozbędzie. Podczas wizyty Platiniego wielu delegatów UEFA powiedziało mi, że powinienem na jesieni kandydować na prezesa.

– I będzie pan?

– Wcześniej mówiłem, że nie, ale teraz mam poważne rozterki.

– Podobno Platini powiedział premierowi Tuskowi, że nie wyobraża sobie, aby Listkiewicz nie rządził w PZPN przynajmniej do 2012 roku.

– Tego nie wiem. Wiem natomiast, że prezes greckiej federacji, mimo fatalnej gry jego reprezentacji na Euro 2008, miał zrezygnować, ale będzie prezesem na następne lata. Dlaczego ja więc nie mógłbym pozostać na stanowisku?

– A jeśli prezesem zostanie Grzegorz Lato?

– To nic. Z Grześkiem świetnie mi się współpracuje. Jeśli zostanie wybrany, wciąż będę miał wpływ na to, co dzieje się w związku. Inna sprawa, że w sensie osiągania prywatnych celów jest prawdziwym mistrzem, w dodatku zręcznym manipulatorem (co widać po niektórych komentarzach pod tekstem). Oto najpierw namaszczył Latę na następcę, wiedząc skrycie, że ludzie widzą w nim jowialnego głuptaska, po to, by udowodnić wszystkim – „po mnie może być tylko gorzej”. I skończy się tak, że niektórzy (na pewno nie my!) będą go prosić, by został…

A jak się „Listek” wytłumaczy, że jest podłym kłamcą? W swoim stylu – znajdzie innego kłamcę. Już to zresztą zrobił. Oto mały fragmencik z „Polski”, sprzed około miesiąca…

– Pan jest też mistrzem uników i robienia sobie z gęby cholewy. Po co sześć razy Pan mówił, że odchodzi z PZPN?

– Nie chcę być złośliwy, bo szanuję wielkich ludzi, ale pan premier Kaczyński też mówił, ze dopóki brat jest prezydentem, on nie zostanie premierem…


Swoją drogą, trochę mu się nie dziwimy. W jakiej innej pracy będzie mógł biegać na golasa po austriackich basenach?

FOT. W.Sierakowski

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...