Reklama

Artur Boruc o prezydencie: – To wszystko było żenujące

redakcja

Autor:redakcja

24 czerwca 2008, 00:09 • 3 min czytania 0 komentarzy

Artur Boruc krytykuje prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Fakt, że przekręcił nazwisko jego oraz Rogera Guerreiro (nazywając go Rokerem Perejro), a także że trzymał do góry nogami szalik reprezentacji Polski nasz bramkarz określa jednym słowem – żenujące. „Każdy z nas jechał na Euro w jakimś celu, miał coś do udowodnienia, ale Roger chyba najwięcej. Szkoda tylko, że pan prezydent, który nadawał mu obywatelstwo, nie wie, jak się nazywa. Przekręcił nazwisko Rogera, przekręcił moje. Jeśli tacy ludzie mają jeździć na mecze, wolę grać przy pustych trybunach. Nasz kochany prezydent trzymał też odwrotnie szalik, może pierwszy raz był na meczu? To wszystko było żenujące” – mówi Boruc w ciekawym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.

Przypomnijmy, co tak bardzo zdegustowało Boruca (obejrzyjcie końcówkę)…

Artur Boruc o prezydencie:  –   To wszystko było żenujące

Poza tym Boruc wspomina Euro… znakomicie. – Było fantastyczne, synek mi się wtedy urodził. Właśnie obchodzę pierwszy w życiu dzień ojca. Co prawda mały jeszcze nic nie powiedział, ale jest zdrowy i cudowny. To jedyny plus tych mistrzostw – mówi. Na pytanie, kim miałby być jego syn, odpowiada: – Byle nie bramkarzem!

– Przecież to bez sensu. Wyobrażasz sobie, że chodzisz do pracy po to, żeby rzucać się ludziom pod nogi? Czasem jest mokro, trzeba taplać się w błocie, ubrudzić. Kiedy syn spojrzy na mnie i zapyta: czemu ja nie mogę się tak wybrudzić, co mu odpowiem? Niech będzie obrońcą, pomocnikiem, napastnikiem. Czasem gola jakiegoś może strzeli. Rola bramkarza jest stresująca. Chyba że będzie do tego podchodził jak ja, na luzie, spokojnie… Kiedy byłem dzieciakiem, rzucałem teczkę w kąt i szedłem grać na podwórko z kolegami w Siedlcach. Czasem przyszli rodzice i patrzyli, jak mi idzie. Dla mnie taki mecz niczym się nie różni od występu na Euro. Ciągle chodzi o to samo. Trzeba się rzucać i kopać piłkę – opowiada Boruc.

My mamy jednak nadzieję, że Boruc zaszczepi w synku bramkarskiego bakcyla. Mamy już jedną rodzinę golkiperów – Szczęsnych – i przydałaby się druga. Tak jak Boruc zaczął karierę po Szczęsnym, tak młody Boruc może to zrobić po młodym Szczęsnym…

Reklama

Co poza tym mówi bramkarz Celtiku? Trochę gubi się w zeznaniach. Raz mówi, że było nieźle, innym razem że fatalnie. Generalnie zachwycony nie jest, łatwych wymówek nie szuka i zdecydowanie broni Leo Beenhakkera.

– Nie byliśmy jako zespół w najwyższej formie. Leo fajnie powiedział, że nie da się pójść do sklepu i kupić dwóch kilogramów formy na mistrzostwa Europy. Każdy miał prawo być trochę zmęczony ligową szarzyzną, codziennością – stwierdził Boruc.

Samokrytyczny też okazał się wobec siebie. – Co ja zdziałałem na Euro? Puściłem cztery gole w trzech meczach, a zespół tylko raz zremisował. Wystawiłbym sobie najwyższą notę, gdybyśmy wygrali pierwszy mecz do zera. Wtedy byłbym zadowolony. A tak nie czuję się dumny z tego, jak wypadłem – mówił. I przekornie dodał: – W Wiedniu czasem broniłem instynktownie. Kiedy zawodnik jedzie na ciebie sam od 40. metra, ciężko przyjąć jakąś strategię. Może trochę zgłupiałem w tych sytuacjach?

Drogi Arturze, żeby wszyscy tak głupieli na boisku jak ty…

Przeczytaj co o wielkości Boruca na blogu napisał „Szamo” – kliknij tutaj

Najgorętszy tekst na Weszło! – Beenhakker kontra Hiddink, kliknij tutaj

Reklama

Zdjęcie: W.Sierakowski FOTO SPORT

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...