Ale się napracował! Trener Stefan Białas pobił chyba rekord – przestał być trenerem Jagiellonii, zanim jeszcze rozegrał pierwszy mecz. A że do rozegrania barażów (tych, które nie wiadomo, czy się odbędą) miał nie pobierać wynagrodzenia, to nie zarobił nawet złotówki…
Inna sprawa, że chyba w historii Jagiellonii nie było jeszcze trenera, który nie przegrał ani jednego spotkania. No, ale dość tych szyderstw. Nam trochę szkoda, że Białas, którego Weszło! bardzo ceni, lubi i pozdrawia, nie wróci do pracy w ekstraklasie.

Aha, dodajmy o co poszło – Białas chciał budować drużynę po swojemu, a działacze woleliby trenera, który będzie wykonywał ich polecenia. Nic, tylko pogratulować.