Reklama

Messi wchodzi z ławki i ratuje remis na Camp Nou

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

29 września 2018, 18:36 • 3 min czytania 14 komentarzy

Mówiąc łagodnie, mistrz Hiszpanii nie zachwyca w ostatnich tygodniach. Popełnia mnóstwo błędów w defensywie, a na dodatek jest strasznie ospały w ataku. Nie spodziewaliśmy się więc, że dziś rozjedzie Athletic Bilbao na własnym stadionie. Tym bardziej że Ernesto Valverde na ławce rezerwowych zostawił Leo Messiego i Sergio Busquetsa. Nie przypuszczaliśmy jednak, że bez Argentyńczyka będzie aż tak tragicznie. 

Messi wchodzi z ławki i ratuje remis na Camp Nou

Jasne, już w poprzednim sezonie Barcelona trenera Valverde nie zachwycała. Nie było efektownie, ale chociaż efektywność stała na najwyższym poziomie. Katalończycy nie czarowali, ale wygrywali. W tegorocznych rozgrywkach – przynajmniej na razie – nie ma mowy o zdobywaniu kompletu punktów w niemal każdym mecz Przede wszystkim dlatego, że Blaugrana nie przekonuje właściwie w żadnym aspekcie gry. Brakuje przyspieszenia, elementu zaskoczenia, większość akcji jest nieprzemyślanych, co często kończy się głupimi stratami.

Jeszcze gorzej jest w obronie, bo Barca traci bramki po błędach obrońców, które przypominają nam popisy graczy z polskiej ekstraklasy. Serio, momentami jest tragicznie. Dziś ciała znowu dał Gerard Pique, który złamał linię spalonego. Wykorzystali to Susaeta i De Marcos. Ten pierwszy dośrodkował, a drugi wpakował piłkę do bramki. Wychowanek Barcelony momentami wygląda na piłkarza, który wrócił do grania po roku przerwy spowodowanej ciężką kontuzją. Często bywa spóźniony, nie potrafi wyprowadzić piłki, źle się ustawia. Nie czuje gry.

Oczywiście nie tylko były reprezentant Hiszpanii jest winny, bo Barca zbyt łatwo pozwala rywalom stwarzać sytuacje. Inaki Williams na przerwę mógł schodzić z dubletem, ale za pierwszym razem minimalnie pomylił się przy lobowaniu bramkarza. Natomiast za drugim, minął ter Stegena, jednak spóźnił się z uderzeniem i dorwał go Arturo Vidal, który zepchnął zawodnika Bilbao do linii końcowej.

Bez Messiego w ataku nie działo się zbyt wiele. Nieźle z rzutu wolnego uderzył Luis Suarez, ale piłka minimalnie minęła bramkę. Innym razem Urugwajczyk zaliczył ciekawe kierunkowe przyjęcie, ale jego strzał obronił Simon. Gdy „El Pistolero” znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, po tym jak znakomicie dograł mu Arturo Vidal, znowu lepszy okazał się golkiper gości. Po trzech pierwszych kwadransach nikt nie miał wątpliwości, że Valverde będzie musiał wprowadzić do gry swojego najlepszego piłkarza.

Reklama

Leo Messi pojawił się na boisku w 55. minucie. I co? 31-latek wywalczył rzut wolny, jednak uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć Simona. Zagrał koronkową akcję z Albą na tzw. „ściankę” i huknął w słupek. Dograł do Munira, który dostawił stopę, a tym samym wpisał się na listę strzelców. Doskonale obsłużył także Rakiticia, który w świetnej sytuacji spudłował. Generalnie Argentyńczyk sprawił, że Barcelona wreszcie zaczęła stwarzać sytuacje bramkowe. Nie chcemy gdybać, ale jeśli Messi na boisku byłby od początku, to najprawdopodobniej Barcelona dopisała do swojego ligowego dorobku trzy oczka.

W drugiej połowie gospodarze byli zdecydowanie lepsi, bo poza akcjami swojego kapitana, Coutinho był bliski wpisania się na listę strzelców. Uderzenie Brazylijczyka zatrzymało się dopiero na poprzeczce. Nie zmienia to jednak faktu, że Barcelony momentami nie da się oglądać w tym sezonie. Zwłaszcza, gdy na murawie nie ma Leo Messiego.

Barcelona – Athletic Bilbao 1:1 (0:1)

0:1 Oscar de Marcos 41′

1:1 Munir El Haddadi 84′

Fot. NewsPix

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Patryk Fabisiak
4
Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu
Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
27
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Komentarze

14 komentarzy

Loading...