Reklama

Pierwszy krok do odbudowy zaufania. Pogoń ograła Puszczę i gra o Europę

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

06 maja 2024, 21:06 • 4 min czytania 51 komentarzy

Czy jesteście w stanie odbudować nasze zaufanie? – brzmiał baner wywieszony za jedną z bramek na stadionie w Szczecinie. Na piłkarzy Pogoni spadła zasłużona krytyka po przegranym finale Pucharu Polski. Zdawali sobie z tego sprawę sami zawodnicy. Kamil Grosicki raz po raz kajał się mediach, ale to było za mało, bo poprawę należało zaprezentować na boisku. W meczu z walczącą o utrzymanie Puszczą Niepołomice Portowcy grą nie zachwycili, ale wygrali i na punkt zbliżyli się do podium.

Pierwszy krok do odbudowy zaufania. Pogoń ograła Puszczę i gra o Europę

„Zero tituli, pusta gablota, zakała polskiej piłki…” Ile jeszcze lat czy dekad mamy nosić łatkę przegrywów? Zawiedliście całą społeczność w najgorszy możliwy sposób. Jedyne czego pragnęliśmy w czwartek to poznania smaku zwycięstwa, zwieńczenia tylu lat naprawdę ciężkiej pracy przy oprawach. Zwieńczenia tylu lat rozwoju naszej społeczności i tylu lat niejednokrotnie ogłuszającego dopingu. Żadnych więcej oczekiwań… Dostaliśmy mokrą szmatą w pysk. Nie od naszego boiskowego rywala, a od was. Zjebaliście! Nie ma dla was usprawiedliwienia – napisali tuż przed meczem Ultrasi Pogoni Szczecin na stronie na Facebooku.

Pogoń niczym Aldo

Po porażce w finale Pucharu Polski kibice nie ukrywali złości. Teraz przerodziła się ona we wstyd i poczucie bezsilności. Wpis w mediach społecznościowych nie był jedynym tego przejawem. Jeden z fanów przed meczem z Puszczą wrzucił na murawę pampersy, które są synonimem tego, że Portowcy mentalnie nie dźwignęli spotkania z pierwszoligową Wisła Kraków.

Ta klęska pozostawiła głęboką rysę w zespole Portowcom. Słychać to było w wypowiedziach pomeczowych, w szczególności Kamila Grosickiego, który mówił o złamanym sercu, zawiedzionych nadziejach i nadwyrężonym zaufaniu kibiców. Natomiast brak pewności siebie i zdecydowania szczególnie mocno dało się zauważyć na początku starcia z Puszczą, tak jakby porażka z Wisłą Kraków odcisnęła tak duże piętno, że widać je aż na herbie, gdzie od ust widniejącego tam gryfa szła bolesna blizna niczym u Jose Aldo. Brazylijczyka, który w nocy z soboty na niedzielę zwycięsko wrócił do oktagonu UFC po dwóch latach, definiowała jako wojownika. I właśnie to Pogoń zaprezentowała w poniedziałek, bo w marnym stylu, ale podniosła się po bolesnej przegranej.

Długimi fragmentami jej nie szło. Wręcz postawimy tezę, że gdyby nie Valentin Cojocaru, skończyłoby się porażką, bo Rumun w pierwszej połowie uchronił Portowców przed pewną stratą bramki. Po wrzucie z autu i kilku podaniach piłka dotarła po płaskim dośrodkowaniu od Huberta Tomalskiego do Jakuba Bartosza w pole karne. 27-latek przegrał jednak pojedynek sam na sam z bramkarzem, który umiejętnie skrócił kąt. Chwilę później Cojocaru zatrzymał strzelającego głową Wojciecha Hajdę, choć pomocnik w momencie wrzutki Ioana-Calina Revenco znajdował się na spalonym, co nie umniejsza refleksu golkiperowi.

Reklama

Wędrychowski załatwił Puszczy walkę o utrzymanie

Duże większe problemy Pogoń miała w ofensywie. Tak jak już wspomnieliśmy, brakowało zdecydowania i przebojowości. Zupełnie niewidoczny był Grosicki, który rozpoczął spotkanie na nietypowej dla siebie pozycji – w ataku. Zupełnie tam zniknął, co dało okazję pokazać się innym, bo skrzydła, gdzie zwykle występuje reprezentant Polski, zajęli młodzieżowcy: Marcel Wędrychowski i Adrian Przyborek. Obaj okazali się niezbędni w pokonaniu Puszczy, choć na szczególne pochwały zasłużył pierwszy z nich.

Wędrychowski w starciu z Wisłą pojawił się dopiero w 81 minucie. Z bliska oglądał zatem degrengoladę swojego zespołu. Wobec tego, że nie był w stanie jej zapobiec w czwartek, w poniedziałek chciał zrobić wszystko, by pokazać się z dobrej strony. I tak już na początku starcia z Puszczą doskonale dograł piłkę na głowę Linusa Wahlqvista. Z asysty się jednak nie mógł cieszyć, bo świetnie między słupkami spisał się Oliwier Zych. Bramkarz Żubrów był również górą w starciu z uderzeniem Efthymiosa Koulourisa, któremu, a jakże, podawał Wędrychowski.

Finalnie 22-latek zakończył spotkanie bez asysty, za to z asystą drugiego stopnia. To on świetnie odnalazł w polu karnym Przyborka, a ten dośrodkował do Leonardo Koutrisa, który tyłem do bramki, z ostrego kąta zaskoczył Zycha niesygnalizowanym strzałem. Co najważniejsze był on celny i przyniósł jedynego gola w spotkaniu. Grek zapewnił Pogoni wygraną i to bardzo ważną. Dzięki niej Portowcy na punkt zbliżyli się do podium i włączyli się w walkę o europejskie puchary, co biorąc okoliczności tej kolejki – czołowa szóstka uciułała tylko trzy punkty na 18 możliwych – wydaje się fantastycznym rezultatem. Szczecinian na pewno również cieszy fakt, że udało się podnieść po klęsce w Pucharze Polski i choć grą nie zachwycili, to postawili pierwszy krok w odbudowie zaufania do swoich fanów.

Porażka dla Puszczy oznacza natomiast to, że w walce o utrzymanie pozostała w zasadzie tylko ona i Korona. Pogoń przerwał passę sześciu meczów bez porażki Żubrów, które mają już tylko punkt przewagi nad kielczanami.

Reklama

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Kobus-Zawojska: Gdy napisałam o dopingu Salamona, grożono mi śmiercią [WYWIAD]

Jakub Radomski
5
Kobus-Zawojska: Gdy napisałam o dopingu Salamona, grożono mi śmiercią [WYWIAD]
Ekstraklasa

Skandaliczne nudziarstwo, czyli Raków Częstochowa „grający” w piłkę

Paweł Paczul
26
Skandaliczne nudziarstwo, czyli Raków Częstochowa „grający” w piłkę
1 liga

W Warcie był za słaby na Ekstraklasę, wprowadził do niej Lechię. Maksym Chłań to gwiazda 1. ligi

Szymon Janczyk
2
W Warcie był za słaby na Ekstraklasę, wprowadził do niej Lechię. Maksym Chłań to gwiazda 1. ligi

Ekstraklasa

Igrzyska

Kobus-Zawojska: Gdy napisałam o dopingu Salamona, grożono mi śmiercią [WYWIAD]

Jakub Radomski
5
Kobus-Zawojska: Gdy napisałam o dopingu Salamona, grożono mi śmiercią [WYWIAD]
Ekstraklasa

Skandaliczne nudziarstwo, czyli Raków Częstochowa „grający” w piłkę

Paweł Paczul
26
Skandaliczne nudziarstwo, czyli Raków Częstochowa „grający” w piłkę
1 liga

W Warcie był za słaby na Ekstraklasę, wprowadził do niej Lechię. Maksym Chłań to gwiazda 1. ligi

Szymon Janczyk
2
W Warcie był za słaby na Ekstraklasę, wprowadził do niej Lechię. Maksym Chłań to gwiazda 1. ligi

Komentarze

51 komentarzy

Loading...