Reklama

Kyren Wilson nowym mistrzem świata w snookerze

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

06 maja 2024, 23:39 • 4 min czytania 1 komentarz

18:14. Takim stosunkiem frejmów Kyren Wilson pokonał Jaka Jonesa – sensację tegorocznych mistrzostw świata w snookerze – i zdobył swój pierwszy tytuł mistrza świata. – To mistrzostwo to mnóstwo poświęceń – mówił po meczu „The Warrior”.

Kyren Wilson nowym mistrzem świata w snookerze

Finałowy mecz tegorocznych mistrzostw przebiegał tak, że im dalej w kolejne sesje, tym gra stawała się bardziej wyrównana. W pierwszej sesji Jones właściwie nie istniał, przegrywał już 0:7, ostatecznie ugrał tylko honorowego frejma na jej zakończenie. W drugiej minimalnie straty do Wilsona zmniejszył, a potem obaj wygrywali to po jednym, to po dwa frejmy, ale stale w tym samym schemacie, czyli na przemian. Stąd Kyren ostatecznie utrzymywał przewagę pięciu partii i zdawał się pewnie zmierzać po mistrzostwo świata w swojej drugiej próbie. Pierwszą – w 2020 roku – wyraźnie przegrał ze znakomicie dysponowanym wówczas Ronniem O’Sullivanem.

Teraz naprzeciwko siebie miał człowieka, dla którego był to pierwszy finał… jakiegokolwiek turnieju rankingowego. Jak Jones tylko raz grał wcześniej w półfinale i to w stosunkowo małym Gibraltar Open. Ale już w zeszłym roku, w debiutankim występie w Crucible Theatre, dotarł do ćwierćfinału. W tym sezonie znacznie przebił to osiągnięcie. I możliwe, że gdyby nie kiepski początek meczu, to byłby w stanie nawet wywalczyć mistrzostwo. W końcówce grał bowiem znakomicie.

CZYTAJ TEŻ: „NIE OCZEKIWAŁEM TAKIEGO SUKCESU”. SKĄD SIĘ WZIĄŁ JAK JONES?

Od stanu 11:17 – gdy Wilsonowi został tylko frejm do tytułu – Jak zaczął grać odważniej, a przy tym skuteczniej. Wygrał trzy kolejne partie, w jednej atakował nawet maksa, ale przy trudnym układzie poległ tuż przed przebiciem granicy stu punktów. W ostatniej partii obaj kilka razy podchodzili do stołu, wreszcie jednak szansę, jaką dostał, wykorzystał bardziej doświadczony z nich, który tuż po wbiciu bili na punktową przewagę głośno krzyknął, za co potem… przepraszał rywala. Bo mecz był właściwie jeszcze nieskończony, dopiero kilka chwil później Wilson mógł się w pełni ucieszyć z wywalczonego tytułu.

Reklama

A Jak Jones i tak powinien być dumny z tego, co osiągnął. Zresztą w rozmowie po spotkaniu nie wydawał się smutny.

– Gratuluję Kyrenowi i jego rodzinie, wszyscy na to zasłużyli. Jeśli ktokolwiek zasługuje na ten sukces, to właśnie on – mówił Walijczyk. – Dla mnie to był niewiarygodny turniej. Miesiąc temu męczyłem się przecież w pierwszym meczu kwalifikacji. Przed ostatnią sesją? Nie miałem zbyt wiele wiary. Myślałem tylko, że spróbuję dać z siebie, co mam najlepszego. Kiedy grasz z kimś takim, jak Kyren, który jest niezwykle solidny, nie jest łatwo. Dziś nie było mi dane wygrać. Jak ten sukces zmieni moją karierę? Mam nadzieję, że na dobre i że pójdę do przodu. (śmiech) Chcę podziękować mamie, tacie i mojej żonie. Moja mama przyjechała zresztą po pierwszy raz w życiu na mój mecz. Tata z kolei był na każdym meczu. Bardzo mnie wspierali. Chcę dedykować ten sukces im. 

ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!

Kyren Wilson z kolei – który do tej pory rozgrywał stosunkowo kiepski sezon – podczas wywiadu ocierał łzy wzruszenia. Trudno mu się jednak dziwić. Długo pracował i czekał na taki właśnie sukces.

– Czy jesteś w stanie zrozumieć, jak zawstydzające by to było, gdybym przegrał ten mecz na oczach własnych dzieci [Kyren ma dwóch synów – przyp. red.], mając taką przewagę po pierwszej serii? To mistrzostwo to mnóstwo poświęceń: zastawiony dom, wzięta hipotyka, tak rodzice finansowali moją karierę. To zasługa moich bliskich, całej rodziny. […] Kiedyś powiedziałem, że więcej nie będę płakał publicznie, ale nie mogę się powstrzymać. Wspólnie z Jakiem przechodziliśmy przez juniorskie rangi, rozegraliśmy wiele sparingów już przed laty. To jego pierwszy finał i od razu finał mistrzostw świata. Jestem przekonany, że tu wróci – mówił Kyren.

Reklama

Dziś może świętować. A za rok zmierzy się z „klątwą Crucible”. Odkąd to tam przeniosły się mistrzostwa świata – czyli roku 1977 – żaden „pierwszorazowy” mistrz nie obronił tytułu. W tym roku Luca Brecel – triumfator sprzed roku – odpadł już w pierwszej rundzie, choć częściowo z powodu choroby. Jak za rok zaprezentuje się Kyren? Pewnie będzie o tym myśleć dopiero za jakiś czas. Teraz czas na szampana.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Posypało Zielonymi Kartkami. Piękne zachowania fair play na Pucharz Tymbarku w Szczecinku

Arek Dobruchowski
0
Posypało Zielonymi Kartkami. Piękne zachowania fair play na Pucharz Tymbarku w Szczecinku
1 liga

Od pół wieku na meczu zaplecza Ekstraklasy nie było tylu widzów, ilu na Derbach Trójmiasta

AbsurDB
4
Od pół wieku na meczu zaplecza Ekstraklasy nie było tylu widzów, ilu na Derbach Trójmiasta

Inne sporty

Polecane

Posypało Zielonymi Kartkami. Piękne zachowania fair play na Pucharz Tymbarku w Szczecinku

Arek Dobruchowski
0
Posypało Zielonymi Kartkami. Piękne zachowania fair play na Pucharz Tymbarku w Szczecinku
Igrzyska

Kobus-Zawojska: Gdy napisałam o dopingu Salamona, grożono mi śmiercią [WYWIAD]

Jakub Radomski
13
Kobus-Zawojska: Gdy napisałam o dopingu Salamona, grożono mi śmiercią [WYWIAD]
Ekstraklasa

Skandaliczne nudziarstwo, czyli Raków Częstochowa „grający” w piłkę

Paweł Paczul
49
Skandaliczne nudziarstwo, czyli Raków Częstochowa „grający” w piłkę
1 liga

W Warcie był za słaby na Ekstraklasę, wprowadził do niej Lechię. Maksym Chłań to gwiazda 1. ligi

Szymon Janczyk
6
W Warcie był za słaby na Ekstraklasę, wprowadził do niej Lechię. Maksym Chłań to gwiazda 1. ligi

Komentarze

1 komentarz

Loading...