Charytatywny turniej piłkarski. Wydawałoby się: pewna świętość. Przywykliśmy do tego, że oszołomy nazywani czasem – dla zmylenia przeciwnika – kibicami, mają mózg wielkości fistaszka, ale też często ta grupa ludzi, mówi o zasadach, honorze i tak dalej. Dlatego sądziliśmy naiwnie, że jeśli pada hasło charytatywnej akcji, to mały impuls znajduje drogę w tej bezkresnej pustce zwanej głową i po wielu próbach trafia do mikroskopijnego, zapuszczonego i zdewastowanego rozumu. Niestety nie tym razem, skoro „kibice” Legii i Zagłębia Sosnowiec postanowili wpaść właśnie na charytatywny turniej, ale oczywiście nie po to, żeby dorzucić coś do puszki. Po to, by kroić barwy.
Zawody odbywały się w Obornikach, organizował je klub kibica Lecha – Oborniccy Fanatycy. Cel szlachetny, zbiórka pieniędzy na młodą dziewczynkę, Michalinę, którą dopadła paskudna choroba, mianowicie białaczka. A jako że była to już siódma edycja turnieju, nikt nie spodziewał się problemów, tylko czasu spędzonego w miłej atmosferze i z ważnych pobudek.
Niestety w pewnym momencie wpadło około trzydziestu chłopa. Pewnie ponad dwie tony skrajnego debilizmu. Do przejechania mieli sporo – Warszawę i Oborniki dzieli około 350 kilometrów, Sosnowiec i Oborniki jeszcze więcej, bo ponad 400. Niestety jadąc przez te trzy godziny z okładem, żadnego cymbała nie naszła refleksja, że nie jedzie na ustawkę w lesie, tylko na – do cholery jasnej – charytatywne zawody i może lepiej dać sobie spokój ze swoimi kretyńskimi ideałami.
Wpadli, sądzili, że wyjdzie z tego wpierdol, szybka kradzież barw, ale wyszedł… wpierdol w drugą stronę. Dokładnie widać to na nagraniu:
A tymczasem w Obornikach na turnieju CHARYTATYWNYM (!) FC Lecha wjechało około 30 szmaciarzy z @zaglebie_eu i @LegiaWarszawa. Ostatecznie dostali taki wjeb, że kilku w szpitalu, a auta też niesprawne do powrotu. A wszystko oglądały dzieci! Nienawidzę was kurwy! pic.twitter.com/sCpfFqdckn
— Mariano.P (@Marian__PS) January 18, 2020
Bydło zostało spacyfikowane, następnie przyjechała policja. Naszym zdaniem zaalarmowany powinien zostać też weterynarz.
Ręce opadają, naprawdę. Te wszystkie zabawy w kradzieże barw to jest skrajna dziecinada, rozrywka dla tych, którzy nie chodzą do kina, bo nie nadążają za napisami i potrzebują innej formy spędzania wolnego czasu. Ale już mniej to wszystko boli, jeśli atakują swoje magazyny, czy złapią się gdzieś na trasie. Wówczas szkodzą głównie sobie, potwierdzając tylko przynależność do absolutnego marginesu społecznego.
Jednak, rany, turniej charytatywny? Po co zakłócać takie wydarzenie? Czy naprawdę ta biedna dziewczyna nie przeszła w swoim życiu już wystarczająco wiele, by jeszcze próbować zrobić dym na turnieju, który ma spróbować jej pomóc? Przecież ktoś widząc całe zamieszanie, mógł po prostu się przestraszyć i wyjść, nie biorąc udziału w którejś licytacji czy loterii, z której dochód byłby przeznaczony na chorą Michalinę. Naprawdę nie potrzeba wielkiej wyobraźni, żeby sobie to wyobrazić, natomiast te osobniki wyobraźni nie mają za grosz.
Ciekawe jakie będą konsekwencje dla tych idiotów, chociaż mamy wrażenie, że ich największa kara już zdążyła spotkać: dostali wpierdol podczas ataku na turniej charytatywny. Przecież to brzmi jak porażka w warcaby z kamieniem.
***
Przy okazji – skoro już ten turniej charytatywny zyskał taki rozgłos (dzięki inteligentom, którzy postanowili go uświęcić swoim przyjazdem), to podrzucamy numer konta do wpłat: