Reklama

Pary na 45 minut. Dość, by ograć United

redakcja

Autor:redakcja

01 stycznia 2020, 23:09 • 3 min czytania 0 komentarzy

Po pierwszych kilkunastu dniach Mikela Artety w Arsenalu już wiadomo, że choć zmienił pracodawcę, nie zmieniły się jego pryncypia. Chce z Kanonierami grać futbol oparty o to, o co grę swoich zespołów opierał zawsze Pep Guardiola. Wiadomo też, że na dziś piłkarze klubu z The Emirates nie są na niego gotowi w stu procentach.

Pary na 45 minut. Dość, by ograć United

Jednym z podstawowych założeń Pepa Guardioli, u boku którego oglądaliśmy Artetę przez ostatnie trzy i pół roku, był, jest i pewnie będzie jeszcze długo intensywny pressing zaraz po utracie piłki. Sześciosekundowy maksymalny wysiłek skupiony na odzyskaniu posiadania. Nie trzeba szkiełka powiększającego, by dostrzec, że to właśnie stara się od pierwszego dnia wpoić swoim zawodnikom hiszpański szkoleniowiec.

Nie trzeba też wybitnej wnikliwości, by zobaczyć, że fizycznie graczom Arsenalu brakuje pary, by taką grę uprawiać na przestrzeni więcej niż jednej połowy. Tak było kilka dni temu, gdy trzeba się było mierzyć z Chelsea, nie inny przebieg miało spotkanie z Manchesterem United otwierające rok 2020 dla ekip Artety i Ole Gunnara Solskjaera. Wraz ze zbliżającą się 90. minutą, na coraz większej liczbie twarzy graczy Arsenalu malowało się ogromne zmęczenie, Alexandre Lacazette nie potrafił dograć meczu do końca, skurcze zmusiły go do wysłania w kierunku ławki rezerwowych prośby o zmianę.

Różnica polega na tym, że Chelsea spadek sił Arsenalu – z dużą pomocą Bernda Leno – potrafiła wykorzystać do odwrócenia losów meczu. Manchester United tego nie potrafił, do Manchesteru United Kanonierzy pomocnej ręki też już nie wyciągnęli. Owszem, sfatygowani piłkarze Arsenalu stali się w drugiej połowie niesamowicie niechlujni w wyprowadzaniu ataków i ich wykańczaniu, ale w obronie byli dużo pewniejsi i pozwalali na zdecydowanie mniej niż jeszcze kilka dni temu.

Bardzo możliwe, że decydujące w tym względzie było podwyższenie prowadzenia do dwóch goli tuż przed przerwą. Bo tak jak w starciu derbowym Arsenal skończył strzelanie już po pierwszym kwadransie, tak tutaj udało się walnąć jeszcze rywala po raz drugi, przed zejściem do szatni. Po trafieniu Nicolasa Pepe wieńczącym rozegranie Aubameyanga i Kolasinaca na skrzydle udało się znów – w drugim meczu z rzędu – skutecznie zakończyć rozegranie rzutu rożnego. Lacazette nabiegający na krótki słupek trafił jeszcze w De Geę, ale Sokratis z dobitką zwyczajnie nie miał prawa się pomylić.

Reklama

Dwubramkową stratę Arsenal dwa razy w tym sezonie już trwonił, ale tym razem potrafił bronić jej z wcale nie tak oczywistą w przypadku tego zespołu solidnością. David Luiz świetnie nadzorował poczynaniami linii obrony, więcej niż porządny był krytykowany niemal nieustannie Xhaka, Kolasinac mimo żółtej kartki nie dał się sprowokować do obejrzenia drugiej, Marcus Rashford miał dużo problemów, by rozprawić się jeden na jeden z Ainsleyem Maitlandem-Nilesem.

W zasadzie najlepsza sytuacja United to była ta z samej końcówki pierwszej połowy, gdy Harry Maguire słabo głową uderzył po wrzutce z prawej strony. Brakowało zęba, brakowało pomysłu, nawet gdy ze trzy przebitki z rzędu w polu karnym Arsenalu wygrywał Martial, nie przychodziło z tego nic konkretnego. Kilka nieprzyjemnych, ale też nieszczególnie wymagających dla Bernda Leno strzałów z dystansu to było za mało, by banda Ole Gunnara Solskjaera mogła spojrzeć dziś swojemu menedżerowi w oczy i powiedzieć, że zrobiła absolutnie wszystko, by zwyciężyć Arsenal na jego terenie.

Dla Kanonierów to wygrana niezwykle istotna. Pierwsza po pięciu meczach bez zwycięstwa. Pierwsza u siebie od 24 października, po siedmiu spotkaniach bez wiktorii i czterech kolejnych domowych porażkach. Pierwsza też, co pewnie najistotniejsze, pod wodzą Mikela Artety, który miał naprawdę wymagający start. Everton, Chelsea, United.

Arsenal – Manchester United 2:0
Pepe 8’, Sokratis 42’

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

1 liga

Królewski: Miałem sygnały o planach wpływania na służby, by finał PP się nie odbył

Paweł Paczul
3
Królewski: Miałem sygnały o planach wpływania na służby, by finał PP się nie odbył
Polecane

KRÓLEWSKI: UWAŻAM, ŻE W SPADKU WISŁY JEST 100% MOJEJ WINY

Paweł Paczul
0
KRÓLEWSKI: UWAŻAM, ŻE W SPADKU WISŁY JEST 100% MOJEJ WINY

Anglia

Anglia

Fabiański: Wierzę, że możemy powalczyć i wyjść z grupy

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Wierzę, że możemy powalczyć i wyjść z grupy
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
2
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium
Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...