Zagłębie Lubin przez ponad godzinę sprawiało zdecydowanie lepsze wrażenie i w pełni zasłużenie prowadziło z Cracovią. Jeden moment sprawił jednak, że karta odwróciła się o 180 stopni, dzięki czemu “Pasy” świętowały czwarte z rzędu zwycięstwo.
Tym momentem była oczywiście czerwona kartka dla Dominika Hładuna. Bramkarz gospodarzy wyszedł poza pole karne, gdy Airam Cabrera uniknął spalonego po dalekim zagraniu swojego obrońcy i szykował się do wyjścia sam na sam. Sędzia Krzysztof Jakubik na początku uznał, że Hiszpan go nabiera i pokazał mu żółtą kartkę za symulowanie. Gdy jednak dokładnie obejrzał powtórki, diametralnie zmienił decyzję: anulował upomnienie dla Cabrery i wyrzucił Hładuna z boiska. My nadal nie dalibyśmy sobie ręki uciąć, że powinien on wylecieć, jednak fakty są takie, że choć nie trafił rywala nogami, to trącił go ręką, gdy ten już był w powietrzu. Zdarzenie bardzo trudne do oceny, ale sędziowie na pewno się wybronią.
Zaraz po rozpoczęciu gry w dziesiątkę Zagłębie mogło podwyższyć. Filip Starzyński zachował się jak rasowa “dziewiątka”, obrócił się z obrońcą na plecach i oddał groźny strzał. Michal Pesković z najwyższym trudem wybił piłkę na rzut rożny. Gdyby wtedy padł gol, Cracovia pewnie już by się nie podniosła. A tak goście wzięli się do roboty. Piotr Leciejewski jakimś cudem zdołał interweniować nogami, gdy piłka odbiła się od Saszy Balicia. Wtedy jeszcze “Miedziowi” uniknęli bramki samobójczej. Akcja jednak trwała, rezerwowy Milan Dimun płaskim podaniem wycofał przed pole karne do Javiego Hernandeza, a ten precyzyjnym uderzeniem doprowadził do remisu.
Zwycięskie trafienie to już w ogóle kuriozum. Janusz Gol strzelał niecelnie z dystansu, ale najpierw był drobny rykoszet od Bartosza Slisza, a potem znacznie większy od Macieja Dąbrowskiego. Leciejewski został kompletnie zmylony i po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki.
Bardzo długo zapowiadało się, że Zagłębie nic złego nie spotka. Szybko objęło prowadzenie po rzucie rożnym Starzyńskiego, zgraniu głową Patryka Tuszyńskiego i finalizacji z bliska w wykonaniu Bartosza Kopacza. Później lubinianie nie stwarzali zbyt wielu sytuacji, ale prezentowali zdecydowanie większą kulturę gry. Utrzymanie przy piłce, dużo podań po ziemi na połowie przeciwnika, szukanie wolnych stref. Mogło się to podobać. Tuż przed przerwą sprawę powinien załatwić Tuszyński, który po podaniu Bohara strzelił w słupek. To pudło słono kosztowało w drugiej połowie.
Znów trzeba pochwalić Michała Probierza za decyzje kadrowe. Miał zawieszonych za kartki stoperów Ołeksija Dytiatjewa i Niko Datkovicia, więc po dłuższej przerwie wystąpili Michał Helik i Kamil Pestka, a Michal Siplak został przesunięty na środek obrony. Wyszło nieźle. Do tego Probierz ponownie trafił ze zmianami. Słabiutkiego Sebastiana Strózika zdjął jeszcze w pierwszej odsłonie. Cabrera swoim wejściem zdecydowanie ożywił ofensywne poczynania krakowian, to było kluczowe. Z kolei Dimun uporządkował środek pola i zaliczył asystę przy golu na 1:1.
Przy wyniku 1:2 Zagłębie do końca szukało wyrównania i gdyby nie świetny wślizg Helika po rajdzie Bartłomieja Pawłowskiego, prawdopodobnie gospodarze uratowaliby punkt. Zamiast tego jednak zespół z Lubina kończy rok porażką i traci już pięć punktów do grupy mistrzowskiej. Dziewiątą Cracovię dzielą od niej już tylko dwa “oczka”.
[event_results 549921]
Fot. FotoPyk