Reklama

W końcu gryfny szpil Górnika, Zagłębie postanowiło pomóc

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2018, 21:08 • 3 min czytania 0 komentarzy

161 dni. Aż tyle Górnik Zabrze czekał na zwycięstwo u siebie i zachowanie czystego konta w Ekstraklasie. Działo się to jeszcze na zamknięcie poprzedniego sezonu w spotkaniu z Wisłą Kraków. Przełamanie nastąpiło w najlepszym możliwym momencie, gdy sytuacja zaczęła być naprawdę niewesoła i w razie dzisiejszego niepowodzenia można było się dobić. Podopieczni Marcina Brosza jednak w pełni zasłużenie pokonali Zagłębie Lubin, dzięki czemu wydostali się ze strefy spadkowej.

W końcu gryfny szpil Górnika, Zagłębie postanowiło pomóc

Jednym z kluczowych czynników był powrót do pierwszego składu Łukasza Wolsztyńskiego. Wracający po kontuzji zawodnik w poprzedniej kolejce wszedł jeszcze z ławki, teraz zagrał już od początku i bardzo szybko przekonaliśmy się, jak bardzo brakowało go w zespole. Wolsztyński świetnie poruszał się między pomocą a obroną Zagłębia, prawie każde jego zagranie było jakościowe, korzystał też ze swoich warunków fizycznych. Sił wystarczyło mu na niewiele ponad godzinę, ale wszystko wskazuje na to, że “odzyskanie” go będzie równie istotne co wyzdrowienie Szymona Żurkowskiego.

Jeszcze lepszy dzień miał Igor Angulo, który pewnie wykorzystał rzut karny, po profesorsku wykończył dośrodkowanie Jesusa Jimeneza i ocierał się o hat-tricka. Na początku drugiej połowy po jego strzale i nie do końca udanej interwencji Dominika Hładuna piłkę z linii bramkowej wybijał wprowadzony w przerwie debiutant Damian Oko. Kilka minut później Wolsztyński odrobinę za mocno podawał do zamykającego akcję Angulo i Hiszpan nie zdołał zmieścić piłki w bliższy róg. Doświadczony napastnik powinien mieć też co najmniej jedną asystę. W doliczonym czasie Górnik wyprowadził kontrę 5 na 2, Angulo wyłożył piłkę do Macieja Ambrosiewicza, ale ten kopnął fatalnie, wysoko nad poprzeczką.

Ogółem tego dnia wszyscy w Górniku zagrali przynajmniej na minimum przyzwoitości, nie było słabych punktów. Kamil Zapolnik w grze prezentował się dość topornie, ale to on wywalczył rzut karny i czerwoną kartkę dla Saszy Balicia. Wspomniany Jimenez w wielu momentach tradycyjnie irytował, jednak asystował w naprawdę klasowym stylu.

Reklama

Mało pracy miał Tomasz Loska, za to gdy już wystawiano go na próbę, robił różnicę. Przed przerwą dwukrotnie sprawdzał go Damian Bohar, pierwszy z tych strzałów wcale nie był oczywisty do obronienia. W 91. minucie natomiast bramkarz zabrzan prawdopodobnie zaliczył interwencję kolejki, jakimś cudem odbijając uderzenie Patryka Tuszyńskiego z kilku metrów. Każdy w Górniku może mieć dziś poczucie dobrze wykonanej roboty.

Zupełnie co innego mogą mówić w Zagłębiu. Jakub Tosik jak junior sprokurował rzut karny. Balić pierwszą żółtą kartkę dostał za celowe nadepnięcie Wolsztyńskiego, a potem ładuje się łokciem w Zapolnika i dziwi się, że wylatuje. Zapewne nie wszyscy obserwatorzy zgadzali się tutaj z decyzjami sędziego, ale Dominik Sulikowski bez trudu się z nich wybroni. Dawid Pakulski był bezużyteczny na skrzydle, a pozostawienie go na boisku i przesunięcie na prawą obronę kosztem najgroźniejszego w szeregach “Miedziowych” Bohara to już niemalże sabotaż. Stroną Pakulskiego Górnik w drugiej odsłonie robił, na co tylko miał ochotę. Pozostali zawodnicy lubinian byli jedynie nieco mniej beznadziejni. Widać, że są oni rozbici mentalnie, że ich problemy nie kończą się na kwestiach czysto sportowych.

Do tego dopiszmy, mimo wszystko, pewien brak szczęścia. Mariusz Lewandowski mógł po cichu zapłakać, gdy tuż przed końcem pierwszej połowy zdjął mającego żółtą kartkę Tosika, a chwilę później z dalszego udziału w meczu zrezygnował inny z jego kartkowiczów – Balić. Z dwojga złego wybrano do zejścia nie tego co trzeba…

Zabrzanie stojąc tuż nad przepaścią nie zrobili wielkiego kroku naprzód, co mogłoby się skończyć zakopaniem na dnie, biorąc pod uwagę fakt, że teraz zmierzą się na wyjeździe z Legią. Zagłębie coraz bardziej trwoni dorobek z początku sezonu. W ostatnich pięciu kolejkach wywalczyło zaledwie dwa punkty. Przy tej formie to kwestia 2-3 kolejek, gdy znajdzie się w pobliżu strefy spadkowej.

[event_results 535987]

Fot. newspix.pl

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...