Reklama

Duża rzecz: wrócił stary, (nie)dobry Gliwa, ale Sandecja i tak wygrała!

redakcja

Autor:redakcja

05 maja 2018, 18:27 • 2 min czytania 13 komentarzy

Jesienią przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy obserwowaliśmy to, co między słupkami bramki Sandecji Nowy Sącz wyczyniał Michał Gliwa. Momentami wyglądało to tak, jakby były bramkarz Zagłębia Lubin te blisko trzy i pół roku poza ekstraklasą spędził na korepetycjach u Gianluigiego Buffona i okazał się pojętnym uczniem. No zdecydowanie mniej punktów miałaby na swoim koncie Sandecja, gdyby nie popisy golkipera, przecież my nawet przygotowaliśmy specjalną grafikę, na której Michał ma osiem rąk. Przypominamy to wszystko dlatego, że mamy wrażenie, iż Gliwie już się znudziło. Wrócił stary, (nie)dobry bramkarz, po którego interwencjach od śmiechu bolą nas brzuchy. 

Duża rzecz: wrócił stary, (nie)dobry Gliwa, ale Sandecja i tak wygrała!

Przypominamy sobie babola po strzale Piotrowskiego w meczu z Pogonią, spotkanie z Piastem, w trakcie którego bramkarz w zasadzie nie podejmował prób interwencji (do bramki wskoczył po tym meczu Pietrzkiewicz i okazał się jeszcze słabszy) czy wielbłąd po uderzeniu (?) Nunesa. A to tylko początek listy jego wpadek z rundy wiosennej. Teraz musimy doliczyć kolejną. W arcyważnym spotkaniu z Piastem Gliwa przepuścił do bramki… podanie Jodłowca. Wybaczacie, ale strzałem tego nazwać nie potrafimy. Był delikatny rykoszet, ale wręcz nie wypada się nim tłumaczyć.

A sytuacja była w tym momencie taka, że Sandecja prowadziła i chyba nie musimy dodawać, jak ważne punkty dawała ta bramka Piszczka. Piast był w pierwszej połowie po prostu beznadziejny i wydawało się, że drużyna Kazimierza Moskala będzie potrafiła to wykorzystać. Po zmianie stron goście z Gliwic trochę się ogarnęli, ale też nie powiedzielibyśmy, że musieli wyrównać. Z groźniejszych akcji była główka Jodłowca po rzucie rożnym i w zasadzie to tyle. A potem przyszła ta nieszczęsna 66. minuta.

Choć swoje zrobił tu też Wojciech Trochim. Różnica jest taka, że on miał okazje, by swoje błędy odpracować i chętnie z nich korzystał. Jeśli chcielibyśmy podsumować występ rozgrywającego ograniczając się do najważniejszych akcji z jego udziałem, to wymienilibyśmy cztery. Chronologicznie:

– zaliczył asystę przy trafieniu Piszczka na 1-0,
– zaliczył arcygłupią stratę przy golu Jodłowca na 1-1,
– przy stanie 1-1 zaliczył arcygłupią startę na rzecz Jodłowca, po której piłkę meczową zepsuł Zivec,
– strzelił ładnego gola w samej końcówce, po którym Sandecja wygrała 2-1.

Reklama

Bohater nieoczywisty, ze skazami, ale jednak bohater. Gliwa powinien postawić mu duże piwko i dobry obiad. Tym samym Sandecja jest w grze o utrzymanie i zrobiło się naprawdę ciekawie. Jeden punkt straty do Bruk-Betu, trzy do Lechii Gdańsk, trzy do Piasta. Miał rację Jacek Zieliński, który wczoraj rzucił, że „multiliga będzie ciekawsza”. Już nie tylko za sprawą jego drużyny.

[event_results 455109]

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
2
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

13 komentarzy

Loading...