Reklama

Wielki dzień Szczęsnego. Zadebiutuje w Juve!

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2017, 10:21 • 7 min czytania 13 komentarzy

W Przeglądzie Sportowym tematem z okładki jest dzisiejszy debiut Szczęsnego w Juventusie. – Przeciwko Chievo Buffon będzie odpoczywał. Od pierwszej minuty zagra Wojciech Szczęsny – zapowiedział na piątkowej konferencji prasowej trener Juventusu, Massimiliano Allegri.

Wielki dzień Szczęsnego. Zadebiutuje w Juve!

FAKT

471

Mario Situm to bohater nie tylko na boisku – pisze Fakt.

Mario Situm (25 l.) doskonale czuje się w Poznaniu. – Zwłaszcza teraz, kiedy jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli – uśmiecha się skrzydłowy Lecha, który na razie jest tylko wypożyczony na rok z Dinama Zagrzeb. Jeśli jednak będzie dalej grał tak, jak do tej pory, to Kolejorz bez wahania aktywuje opcję pierwokupu zawartą w umowie. Kilkanaście dni temu pewnej poznaniance zespół się samochód na ruchliwym skrzyżowaniu w centrum miasta. Akurat lechita przejeżdżał tamtędy z żoną. Nie zastanawiał się ani sekundy, natychmiast przystąpił do przetaczania auta w bezpieczne miejsce. Widać, że bohaterem potrafi być nie tylko na boisku, ale również poza nim.

Reklama

472

Michał Pazdan przeżywa odrodzenie.

W końcu było normalnie, bo jeden jest od strzelania, drugi od bronienia, a ja jestem od prostego grania – oświadczył po meczu z Kazachstanem (3:0) Michał Pazdan (30 l.). Legionista ma za sobą trudne tygodnie. Dwie czerwone kartki w klubie, słaby występ w meczu Polska – Dania (0:4). – Mam słabszy okres za sobą, w końcu gdzieś tę formę ustabilizowałem – zapewnia stoper mistrza Polski. Jego klubowy trener Jacek Magiera (40 l.) nie zamierza długo rozpamiętywać błędów swojego podstawowego zawodnika. – Z Kazachstanem zagrał na poziomie, do którego nas przyzwyczaił. Wielu będzie patrzyło na czerwone kartki z Sheriffem i Zagłębiem, ale to historia. Trzeba o tym zapomnieć, by sprostać nowym wyzwaniom – stwierdził przed meczem ze Śląskiem szkoleniowiec.

GAZETA WYBORCZA

Zero piłki. Jedziemy dalej.

SUPER EXPRESS

Reklama

470

Śląsk ostrzy Kosę na Legię.

– Proszę mi wybaczyć, ale w klubie zakazano mi rozmów na temat stanu zdrowia – na powitanie oznajmił nam Kosecki, u którego chcieliśmy zweryfikować nasze rewelacje. Chętniej piłkarz mówił o sobotnim pojedynku: – Wiadomo, Legia to mój klub, nie kryję do niego sympatii. Ale jeśli będę miał sytuację do zdobycia gola, to noga mi nie zadrży – zapewnia Kuba. – Takie mecze są trudne, bo jeśli się nie trafi „setki”, to kibice powiedzą, że zrobił to specjalnie. U mnie nic takiego nie będzie miało miejsca. Jestem szczęśliwy w Śląsku i jeśli zagram, to zrobię wszystko żeby strzelić gola. Tyle nie będę się po nim cieszył.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

473

Pazdan – reaktywacja.

Magiera tłumaczy, że na kryzys reprezentacyjnego obrońcy złożyło się wiele przyczyn. Pierwsza – bardzo krótki odpoczynek między sezonami. Gdy liga się skończyła, Pazdan pojechał na mecz kadry z Rumunią (3:1). Po nim mówił: – Czekają mnie dwa tygodnie urlopu, ale większość chłopaków z lig zagranicznych ma po sześć tygodni. Muszę się zregenerować, zresetować. Nie jestem jakoś bardzo zmęczony fizycznie, ale psychicznie na pewno – opowiadał legionista przed urlopem.

Jego klubowy trener stwierdza, że był to zbyt krótki czas, by się zregenerować. – Na pewno zabrakło mu kilku, kilkunastu dni na to, by spokojnie odpocząć, zresetować się. Zawodnicy, który grają w zachodnich klubach, jak Kamil Glik, czy Łukasz Piszczek, rozegrali do meczu z Danią i Kazachstanem po 4, 5 spotkań ligowych. Michał miał ich 13. Wymagano od niego takiej koncentracji, do jakiej przyzwyczaił wcześniejszymi spotkaniami. Bardzo chciał temu sprostać, ale popełniał błędy – powiedział przed meczem ze Śląskiem Magiera i odniósł się do opinii, że jednym z głównych winowajców porażki Polaków z Danią byli jego podopieczni. – Nie zgodzę się, że Pazdan, Jędrzejczyk i Mączyński zagrali w Kopenhadze słabo i wyłącznie z ich powodu Polacy przegrali. To zbyt duże uproszczenie – powiedział trener mistrza Polski. Inną przyczyną błędów popełnianych przez Pazdana była przyszłość, której wciąż nie znał. Słyszał o klubach, do których może odejść, ale konkretnych ofert brakowało. 

474

Jagę w Krakowie przyjmuje Michał Probierz. Przed meczem wypowiada się Piotr Tomasik.

Jedzie pan do rodzinnego Krakowa, ale służbowo, bo z Jagiellonią na mecz przeciwko Cracovii. Znajdzie się chwila, by spotkać najbliższych, znajomych?

Raczej tak, choć zazwyczaj są to króciutkie spotkania. Może ktoś wpadnie na kawę do hotelu lub zamieni się kilka zdań po meczu. Na pewno spotkam się z mamą. Ja i Łukasz Burliga, który wiele lat spędził w Krakowie najlepiej wiemy, kiedy zbliża się tam nasz mecz, ponieważ znajomi dzwonią z prośbą o bilety. Większość kumpli z drużyny ich nie potrzebuje, ja i „Bury” wręcz przeciwnie!

Gdy w sobotni wieczór, na boisku usłyszy pan przeraźliwe gwizdnięcie nie spojrzy pan odruchowo w kierunku ławki rezerwowych przy której stać będzie niedawny trener Jagi – Michał Probierz?

Raczej nie… Choć wiadomo, że po tym „sygnale” trener przekazywał nam uwagi. Ale wydaje mi się, że w Krakowie jedyne gwizdanie jakie będę słyszeć i na jakie będę reagował to te od sędziego.

475

W Poznaniu nie płaczą po Pawłowskim.

– Odpowiada mi styl pracy Bjelicy – mówi Chorwat, który z rodakiem pracował wcześniej we włoskiej Spezii Calcio. – On doskonale wie, czego potrzebujemy w trakcie treningu, żeby potem dobrze funkcjonować w trakcie meczów. Z przyjemnością chodzę na zajęcia, bo wszystko robimy z piłkami. Zresztą nasza znajomość i to, czego mogę się spodziewać po szkoleniowcu, także bardzo pomogła mi w błyskawicznym wejściu do zespołu. Rozumiem bowiem doskonale, na czym w grze mu najbardziej zależy – dodaje.

Jego doskonałe umiejętności techniczne można było zobaczyć tydzień temu we Wronkach. Zespół pojechał do klubowej akademii i młodzież nie tylko mogła przyglądać się treningom, ale także rywalizować z zawodnikami Kolejorza. – Ten dzień to była świetna zabawa – przyznaje Situm, który nosi tytuł klubowego Turbokozaka, bo okazał się najlepszy w nieco skróconej formie konkursu znanego z magazynu „Liga+ Extra”. – Żartów oczywiście nie brakowało. To była taka walka z przymrużeniem oka, choć widać było, że młodzi koledzy kochają piłkę i rywalizację. Każdy chciał wypaść jak najlepiej – opowiada Chorwat, który pierwszy raz był w ośrodku we Wronkach. – Kiedy byłem młody, tak jak oni, też przyglądałem się pracy pierwszego zespołu. Chcę być dla tych chłopaków wzorem, profesjonalistą. Ale także ich przyjacielem – dodaje.

476

 Przegląd znów zachwyca się Igorem Angulo. I słusznie.

Czy jestem zaskoczony? Nie. Jestem potężnie zdumiony – precyzuje Andrzej Iwan, kiedyś napastnik Górnika Zabrze, a od kilku lat komentator pierwszoligowych meczów dla Polsatu Sport. Wiedza z pierwszej ligi wcale nie pomogła w rozeznaniu siły Górnika po awansie. – Przecież on w pierwszej lidze niespecjalnie się wyróżniał. Dużo mówiło się o aspiracjach, ale grał tak sobie. Dopiero na finiszu rzucił się do szaleńczego odrabiania strat, wygrał sześć meczów i przy dużym szczęściu przecisnął się do elity. I chyba to go nakręciło. Bo w życiu nie spodziewałbym się, że Górnik w ofensywie może być aż tak skuteczny. Oni przecież niesamowicie dużo biegają, a wcześniej w pierwszej lidze też jakoś nie było tego widać. Angulo też był chimeryczny. Potrafił Chojniczance strzelić cztery gole, ale były też mecz, w których znikał – podkreśla Iwan.

Hiszpański goleador ma już na koncie dziewięć goli. Genialnie wykorzystuje okazje strzeleckie, lecz żyje z dobrych podań kolegów, wśród których bryluje lider asyst Rafał Kurzawa. Są jednak też inni piłkarze, którzy na boisku zostawiają krew, pot i łzy. Bracia Wolsztyńscy nie tak dawno biegali po drugoligowych boiskach w barwach Limanovii i Legionovii, a teraz na ekstraklasowych boiskach zachowują się jak spuszczone ze smyczy wygłodzone charty. Pochwały spadają też na jeszcze większych żółtodziobów – Szymona Żurkowskiego i Macieja Ambrosiewicza. – Po awansie uciąłem sobie dłuższą pogawędkę z trenerem Broszem, który wtedy zaznaczył wyraźnie: mam Angulo w ataku i paru innych doświadczonych zagranicznych graczy, ale zamierzam budować drużynę w oparciu o młodych i ambitnych Polaków. Zastanawiałem się wtedy, jak te jego plany wypadną w zderzeniu z ekstraklasową rzeczywistością. No i na razie wygląda to super – przyznaje Iwan.

477

Wielki moment Szczęsnego. Zadebiutuje dziś w Juventusie.

Historia wielkiej miłości – tak brzmi oficjalny hymn Juventusu i jedna z najbardziej melodyjnych piosenek włoskich drużyn. W Turynie często dopowiadano, że jest to również przenośnia do najlepszych bramkarzy z Italii, którzy zwykle w Juventusie pozostają na długie lata i łączy ich z tym klubem mocna więź. Tak jest z Gianluigim Buffonem, a wcześniej w tej roli odnajdywali się doskonale Angelo Peruzzi, Stefano Tacconi, czy Dino Zoff. W sobotę swoją historię formalnie zacznie pisać polski bramkarz. I mimo, że nie jest reprezentantem Squadra Azzurra jak wyżej wymienieni, to jednak cel by zapisać się złotymi zgłoskami jest podobny. – Przeciwko Chievo Buffon będzie odpoczywał. Od pierwszej minuty zagra Wojciech Szczęsny – zapowiedział na piątkowej konferencji prasowej trener Juventusu, Massimiliano Allegri.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

1 liga

Wisła Kraków zwycięża, ale problemy z koncentracją wciąż są widoczne

Arek Dobruchowski
0
Wisła Kraków zwycięża, ale problemy z koncentracją wciąż są widoczne

Komentarze

13 komentarzy

Loading...